Dziennik powołuje się na sytuację w Suchym Lesie, gdzie brakuje listonoszy, a przez to do mieszkańców nie trafiają korespondencje sądowe i urzędnicze. Taka sytuacja utrzyma się najprawdopodobniej do września. Sami mieszkańcy, jeśli sami nie pofatygują się do placówki pocztowej, nie są nawet informowani, że czeka na nich list.
Braki kadrowe?
Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty podkreśla, że braki kadrowe to powszechny problem w całym kraju.
Nie znam miejsca w Polsce, gdzie nie brakowałoby listonoszy. Są takie, gdzie jest obsadzona tylko połowa stanowisk. A do tego dochodzą absencje: choroby, urlopy. Stąd bardzo długie przerwy w obsłudze niektórych rejonów – tłumaczy Piotr Moniuszko w rozmowie z "DGP".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inaczej całą sytuację widzą przedstawiciele spółki. – Nie odnotowujemy żadnego systemowego problemu z doręczaniem korespondencji. Dziennie skutecznie dostarczamy ok. 4 mln różnego rodzaju przesyłek. Przy takiej skali mogą wystąpić pojedyncze przypadki nierentowności wynikające z sytuacji losowych – twierdzi w rozmowie z gazetą Daniel Witowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej.
Monopol na przesyłki
Dziennik przypomina, że spółka jest tzw. operatorem wyznaczonym, czyli ma monopol na świadczenie usług powszechnych, w tym na obsługę listów zwykłych i poleconych (oprócz przesyłek od nadawców masowych). Ponadto dostarcza też m.in. przesyłki sądowe. Zdaniem prawnika, który rozmawiał z "DGP", tzw. fikcja doręczenia nie może nastąpić, jeżeli nie doszło do dwukrotnego awizowania takiej przesyłki.
W 2022 r. głośno było o redukcjach etatów w Poczcie Polskiej. Spółka nie przedłużyła umów z nawet 2 tys. pracowników.