794 mln zł trafiły w ubiegłym roku na konta Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To wpływy tylko i wyłącznie z tytułu abonamentu radiowo-telewizyjnego. Część to bieżące wpłaty, spora część to jednak te spóźnione i "wyproszone" upomnieniami przelewy.
W sumie co piąta ściągnięta złotówka to zaległości abonamentowe. W ciągu roku Poczta Polska - odpowiedzialna z abonament RTV - od nierzetelnych płatników pobrała aż 200 mln zł. Kolejne 10 mln zł to same odsetki od nieopłaconego abonamentu.
Do tego w ciągu roku kontrolerom udaje się upolować 5,7 mln zł od telepajęczarzy. To osoby, które mają telewizory, ale ich nie zarejestrowały. Wpadli, więc muszą liczyć się z karą wynoszącą równowartość aż 30 abonamentów. W tej chwili to 681 zł. Jak wynika z szacunków money.pl, w 2018 roku udało się złapać ponad 8300 takich osób.
Jak szacuje money.pl, zostało jeszcze blisko... 6 mln takich osób. W całym kraju jest ponad 13 mln gospodarstw domowych, z tego blisko 97 proc. ma telewizor. Tymczasem zarejestrowanych jest jedynie 7 mln abonentów. Blisko 6 mln na stałe zatem jest telepajęczarzami. Gdyby Poczta Polska utrzymała dotychczasowe tempo, to na wyłapanie wszystkich potrzeba 787 lat.
I tak w tym roku Poczta Polska będzie miała od kogo ściągać pieniądze. Jak wynika z danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w ciągu pierwszych trzech miesięcy pracownicy Poczty Polskiej wysłali aż 64 tys. upomnień do abonentów zalegających z płatnościami. KRRiT nie informuje jednak, ile warte są upomnienia. Z szacunków money.pl wynika, że mogą to być blisko 33 mln zł. Z tego udało się ściągnąć niecałe 10 mln zł.
Na tym jednak nie koniec. Poczta Polska nie tylko upomina, ale może wszczynać postępowania administracyjne i wystawiać tzw. tytuły wykonawcze (czyli innymi słowy nakazy zapłaty). Te trafiają do odpowiednich urzędów skarbowych. Później skarbówka przekazuje je dłużnikom, a zaległe pieniądze "ściąga" z nadpłaty podatku dochodowego. Trudno więc ostatecznie uchylić się przed zapłatą abonamentu.
W ciągu pierwszych trzech miesięcy Poczta Polska wystawiła aż 13 tys. takich tytułów wykonawczych. Jednocześnie w tym samym czasie udało się zrealizować aż 23 tys. tytułów na kwotę 24 mln zł. Łatwo więc policzyć, że w ciągu pierwszych trzech miesięcy roku poczta zapewniła ponad 30 mln zł opłat abonamentowych.
Statystyki po raz kolejny dowodzą, że więcej problemów finansowych mają ci, którzy zarejestrowali telewizor i przestali płacić niż ci, którzy nigdy do żadnego odbiornika się nie przyznali.
Taniej udawać brak telewizora
Dlaczego? Bo gdy masz zarejestrowany telewizor i przestałeś płacić, to w skrajnym przypadku przyjdzie do ciebie wezwanie do zapłaty blisko 1,5 tys. zł. Skąd ta kwota? To suma składek za 5 lat i do tego ustawowe odsetki. Samego abonamentu w tym czasie uzbiera się 1362 zł (22,7 zł co miesiąc przez cały okres). Co ważne, takie pismo skierowane będzie tylko do tych, którzy zarejestrowali odbiornik i przestali płacić.
Dostając minimalną stawkę godzinową - 13 zł - na karę trzeba będzie pracować przez 102 godziny, czyli w sumie przez blisko dwa tygodnie. 1,5 tys. zł to też zdecydowanie więcej niż połowa pensji minimalnej (ta wynosi dziś 2250 zł brutto). Jeżeli zarejestrowałeś odbiornik i przestaniesz płacić, to nie uciekniesz od wezwania do zapłaty w żaden sposób.
Inaczej wygląda sytuacja tych, którzy do telewizorów w domu się nigdy nie przyznali. Zgodnie z przepisami, każdy z nas powinien zarejestrować radio lub telewizor w ciągu 14 dni od momentu zakupu. Pieczę nad rejestracją sprawuje Poczta Polska. Można to zrobić w placówce lub przez internet. Obowiązek płacenia abonamentu rozpoczyna się jednak dopiero od nowego miesiąca. Jeśli rejestracja nastąpi na przykład 8 lipca, to daninę trzeba płacić dopiero od sierpnia.
Kontrolera nie trzeba wpuszczać
Używający odbiorników radiowych i telewizyjnych, którzy nie zarejestrowali sprzętu, mogą spodziewać się kontroli. Jak wygląda? Do drzwi puka pracownik poczty. Jeżeli ustali, że w mieszkaniu jest taki "nielegalny” odbiornik, będzie mógł nałożyć karę w wysokości 30-krotności miesięcznej opłaty abonamentowej.
Wszyscy przyłapani muszą zapłacić 681 zł kary. To zdecydowanie mniej niż maksymalny wymiar kary za niezapłacone abonamenty.
W zasadzie jedynym sposobem na uniknięcie kary jest… po prostu niewpuszczenie kontrolera do domu. Właściciel mieszkania powinien, ale nie ma obowiązku, wpuścić przedstawiciela poczty do domu (nawet gdy ten się wylegitymuje i przedstawi mu cel wizyty).
W takim przypadku pracownik Poczty Polskiej sporządzi specjalny protokół i może pojawić się pod drzwiami po raz kolejny w późniejszym terminie. De facto może to trwać w nieskończoność, bo za każdym razem może kończyć się podobnym skutkiem. Nie oznacza to jednak braku problemów - o telewizorze w domu poinformować kontrolera może też listonosz.
Kontrolerzy nie mogą jednak działać podstępem, przedstawiając się na przykład jako listonosze czy handlowcy, oferujący telewizję kablową, by w ten sposób dostać się do mieszkania. Takie działanie jest nielegalne.