"Gazeta Wyborcza" wylicza różne grzechy ludzi zarządzających w ciągu ostatnich kilkunastu lat Pocztą Polską. To działania i zaniechania, które doprowadziły do tego, że narodowy operator przegrywa wyścig o zlecenia z prywatnymi firmami kurierskimi. Chaotyczne strategie, w których każdy zarząd miał pomysł na swoją reformę, ręczne sterowanie przez polityków, odsyłających do PP swoich zaufanych ludzi pogrążyły spółkę.
Wykorzystanie PP do przeprowadzenia upolitycznionych wyborów korespondencyjnych w maju 2020 roku (nie doszły do skutku) to też przykład instrumentalnego traktowania najstarszej polskiej firmy - wylicza "GW".
Dziennik zastanawia się, czy w czasach, gdy InPost zalał Polskę siecią paczkomatów, a swoje automaty do odbioru wkrótce postawi Allegro, usługi PP są potrzebne. Wszak już dziś listonosze nie roznoszą przesyłek, a jedynie awizują je, doprowadzając część klientów do białej gorączki. Nóż w plecy wbiła PP tez inny państwowa spółka. Orlen zapowiedział, że na niektórych stacjach postawi własne automaty do odbioru paczek.
Pocztę pogrąża jednak nie doręczanie paczek, lecz utrzymywanie tzw. usługi powszechnej, czyli zapewnienie dostępu do urzędów pocztowych w każdej gminie przez określoną liczbę godzin tygodniowo. Również tam, gdzie to zupełnie nierentowne i trzeba dopłacać. Tam, gdzie prywatna spółka dawno by się wycofała, ale PP musi gwarantować dostępność.
– Nie jesteśmy instytucją publiczną, lecz spółką akcyjną, mimo to wypełniamy wymogi wynikające z usługi powszechnej, finansując to samodzielnie. A nie jest to wcale powszechna praktyka w Europie – mówił "Rzeczpospolitej" prezes Poczty Tomasz Zdzikot.
2 tys. etatów do likwidacji
Resort aktywów zamierza Pocztę wesprzeć i projektuje ustawę zmieniającą prawo pocztowe tak, aby przekazanie dofinansowania było możliwe. Mogą to być miliony złotych, ale nie da się ich przekazać z dnia na dzień. Potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej, to zajmie dużo czasu.
"Zwolnienia obejmą maksymalnie ok. 2,5 proc. zatrudnionych, a nie jak sugerowały niektóre media nawet 3 krotnie więcej. Poziom zatrudnienia w Spółce w 2021 r. będzie adekwatny do prowadzonej skali działalności biznesowej uwzględniającej m.in. spadki przychodów w niektórych obszarach działalności Spółki oraz tendencje rynkowe" – czytamy w komunikacie.
Obecnie, jak przekonuje "GW", wynagrodzenia stanowią aż 70 proc. wydatków spółki. Efekt: według nieoficjalnych informacji gazety wynik spółki za 2020 r. był na poziomie blisko minus 600 mln zł. Podratowała ją tarcza antykryzysowa, z której Poczta dostała ok. 420 mln zł. Szacowany wynik Poczty Polskiej na koniec roku 2020 może być zatem na poziomie ok. minus 180 mln zł.