Komisja Europejska przed rokiem opracowała dokument "Od pola do stołu", który jest elementem Zielonego Ładu. Organizacje pozarządowe, które od lat postulują, by zmniejszać spożycie mięsa ze względu na zmiany klimatyczne i zdrowie, wnioskowały, by w dokumencie zaproponowano też podatek od mięsa.
Wpływy z tego podatku, jak już pisaliśmy w money.pl, byłyby niemałe. Zgodnie z wstępnymi szacunkami może to być nawet 32,2 mld euro rocznie. Rozwiązanie nie zyskało jednak aprobaty unijnych urzędników i o nowym podatku szybko zapomniano, choć pomysł nadal pobudza wyobraźnię.
Za takim rozwiązaniem opowiada się Ethan Brown, twórca Beyond Meat, giganta produkującego roślinne zamienniki mięsa. W jego ocenie danina to sposób na częściowe wyparcia produktów pochodzenia zwierzęcego z rynku.
Brown przywołał przy okazji tzw. podatek Pigou, który obejmuje sektory generujące negatywne efekty zewnętrzne. Te, zdaniem szefa Beyond Meat, w przypadku produkcji mięsa uderzają w środowisko naturalne.
Jednocześnie samo zmniejszenie spożycia mięsa nie doprowadzi - zdaniem Browna - do wyparcia go z rynku w późniejszym czasie. Jak wskazuje, aż 93 proc. klientów Beyond Meat nie ogranicza się do roślinnych zamienników i regularnie sięga również po białko pochodzenia zwierzęcego.
Czytaj także: Ceny mięsa. Eksperci nie mają dobrych wieści
Podatek od spożycia mięsa z pewnością byłby korzystny dla firm takich jak Beyond Meat, ponieważ doprowadziłby do większego zapotrzebowania na produkty pochodzenia roślinnego.
A jest o co walczyć. Badania Morningstar pokazują, że światowy rynek mięsa wart jest ok. 1,4 biliona dolarów i nadal rośnie.