W poniedziałek "Rzeczpospolita" przekazała informacje o pracach nad nowym podatkiem. Zgodnie z informacjami dziennika Polacy mieliby płacić podatek od niewykorzystanych lokali mieszkalnych, konkretnie od trzeciego i kolejnych posiadanych mieszkań. Nowy podatek miałby pomóc w rozwiązaniu problemu ograniczonej liczby lokali mieszkalnych, która przy znacznym popycie winduje ceny.
We wtorek o nowy podatek został zapytany premier Mateusz Morawiecki.
Nad podatkiem od pustych mieszkań, pustostanów nie pracujemy — zapewnił szef rządu. Szybko jednak dodał, że trwają analizy co zrobić z firmami, funduszami, które kupują po 100 albo po 500 czy nawet 1000 mieszkań.
- Jak bogata firma z zachodu, bo to zwykle są firmy z zachodu, kupują kilkaset mieszkań i przetrzymują te mieszkania. Ceny rosną, nikt się do nich nie wprowadza. Czy to jest sytuacja normalna — pytał premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tomasz Błeszyński, analityk rynku nieruchomości w rozmowie z money.pl przekonywał, że opodatkowanie posiadaczy większej liczby mieszkań jest logiczne. Jego zdaniem należy rozróżnić sytuację, gdy ktoś ma np. mieszkanie po babci i doraźnie je wynajmuje, od właściciela, do którego należy pięć lub więcej mieszkań, które są wynajmowane. Według niego obecna dyskusja to początek do pełnej nowelizacji systemu opodatkowania nieruchomości.
Szaleństwo na rynku nieruchomości trwa już od jakiegoś czasu. W marcu po raz pierwszy w historii średnie ceny za kawalerki w Warszawie przekroczyły 15 tys. zł/mkw. Podwyżki rzędu nawet 20 proc. widać było nie tylko w stolicy, ale także w innych miastach, takich jak Wrocław, czy Szczecin. Na wzrost cen składa się nie tylko zwiększony popyt. Drożeją materiały budowlane, co także ma wpływ na ostateczny koszt inwestycji.