Podatek od smartfona jest już w zasadzie przesądzony. Rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział, że Rada Ministrów zajmuje się projektem. Ten zapowiadany jest od dawna, został nawet wpisany do programu wyborczego PiS. Problem w tym, że prezydent Andrzej Duda obiecał, że go nie podpisze.
Jaki będzie skutek wprowadzenia opłaty od smartfonów, tabletów, laptopów i telewizorów smart? O to zapytaliśmy przedstawicieli branży.
- Oceniamy ten projekt jednoznacznie negatywnie. Uderza on bezpośrednio w polskich przedsiębiorców, w polskich konsumentów, w budżet państwa oraz we właśnie konsultowany Krajowy Plan Odbudowy. Jednocześnie trudno nam się dopatrzeć w tym projekcie jakichkolwiek korzyści dla artystów – powiedział w rozmowie z money.pl Andrzej Przybyło, prezes AB, firmy zajmującej się importem i dystrybucją elektroniki.
Podobnego zdania jest Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. - To nie jest żadna opłata, a kolejny podatek nakładany na obywateli. Spowoduje bardzo ogromne problemy firm. Rząd chyba chce, by sektor, który jest w polskich rękach, przestał w nich być – powiedział.
Kaźmierczak dodał, że sumując VAT i opłatę reprograficzną, polska elektronika stanie się jedną z najdroższych w regionie. Dlatego też klienci sprzęt zaczną kupować za granicą – choćby w Czechach czy Niemczech, bo będzie taniej.
- Sytuacja jest trochę nowa, zmieniła się po słowach rzecznika rządu. Będziemy reagować. Problem głównie dotyczy dystrybutorów, bo producentom jest obojętne, gdzie ich sprzęt będzie sprzedawany w Polsce, Czechach, Niemczech czy innym kraju – podkreśla prezes ZPP.
Tego samego zdania jest Andrzej Przybyło. - Dla polskiego importera opłata reprograficzna ma identyczne skutki, jak podatek VAT. Najpierw musi ją zapłacić importer, a później konsument - w cenie urządzenia – powiedział.
W przypadku 6-proc. opłaty reprograficznej (to założenia z projektowanej ustawy), liczonej od kwoty brutto, będziemy mieli do czynienia z taką samą sytuacją, jakbyśmy podnieśli VAT na elektronikę do 30 proc. Przybyło posłużył się też porównaniem do naszego zachodniego sąsiada. W Niemczech suma podatku VAT i opłaty reprograficznej to 20 proc.
Zapłacą firmy czy konsumenci?
Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, którego resort jest odpowiedzialny za prace nad podatkiem od smartfona, twierdzi, że ceny urządzeń nie wzrosną, bo poniosą je przedsiębiorcy. Taki argument ostro odrzuca prezes ZPP.
- Każdy podatek płaci ostateczny konsument. Opowiadanie przez rząd dyrdymałów, że zapłacą firmy, jest uwłaczające dla inteligencji odbiorcy. Rząd kolejny raz kłamie, bo opowiada, że to jacyś mityczni przedsiębiorcy zapłacą z jakichś mitycznych zysków. W branży, w której rentowność jest na poziomie 0,5 proc., oni chcą wprowadzić 6-procentowy podatek – oburzył się Kaźmierczak.
Rząd PiS często podkreśla, jak ważna jest polskość w biznesie. Tutaj jednak podcina jedną z jego sporych gałęzi. - Polski rynek dystrybutorów jest opanowany wyłącznie przez polskie firmy. To firmy, które powstały w latach 90. i się rozwinęły – powiedział Kaźmierczak.
Jak dodał prezes AB Andrzej Przybyło, import elektroniki generuje rocznie ok. 4,2 mld zł wpływów do budżetu z podatku VAT.
- Jeżeli klienci zaczną kupować elektronikę w niemieckich sklepach, to niemieckie sklepy nie wygenerują tego przychodu dla polskiego budżetu. Natomiast dla konsumenta wprowadzenie opłaty oznacza podniesienie ceny dokładnie o wysokość opłaty. Dokładnie taka sytuacja miała miejsce w Niemczech w 2016 r. – powiedział Przybyło.
Czytaj także: Podatek od smartfona. Zyska na nim głównie szara strefa
Dlatego też wprowadzenie podatku od smartfonu może sprawić, że prowadzenie takiego biznesu przestanie się opłacać. Zdaniem Kaźmierczaka, część firm już zaczęła uciekać za granicę, i to tam będzie płacić podatki, nie w Polsce.
Pomoc dla artystów?
Pieniądze z opłaty reprograficznej mają pomagać artystom w złej sytuacji finansowej. Artystom zawodowym, a więc rząd – określając to ustawowo – będzie decydował, kto takim artystom zawodowym jest. Środki mają trafiać w głównej mierze na konto ZAIKS.
- Jeżeli ktoś nie chce kupować piosenek danego artysty, czy chodzić na jego spektakle, to powinien zmienić zawód. Jeśli artysta zarabia mało na odtworzeniach utworów w platformach streamingowych, to znaczy, że nikt go nie chce słuchać. Jeśli uznani artyści zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy złotych za koncert, to nie powinni narzekać, bo to śmieszne – podsumowuje prezes ZPP Cezary Kaźmierczak.
Zablokowanie ustawy wprowadzającej podatek od smartfona zapowiadał prezydent Andrzej Duda, gdy walczył o głosy przed objęciem drugiej kadencji. Teraz jednak nabiera wody w usta. Money.pl o 3 miesięcy próbuje uzyskać informację, czy prezydent zawetuje ustawę, czy ją podpisze. Po trzech miesiącach przyszła odpowiedź, że prezydent nie zajmie głosu, dopóki ustawa nie trafi na jego biurko.