W wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów znalazł się projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Rząd zajmie się projektem najpóźniej do końca czerwca. Ten zakłada rozszerzenie opłaty reprograficznej, czyli wprowadzenie tzw. podatku od smartfonów (ale też tabletów, laptopów czy telewizorów smart).
"W Polsce liczba osób zawodowo wykonujących działalność artystyczną to łącznie z absolwentami szkolnictwa artystycznego ok. 67 tys., a sytuacja ekonomiczna większości z nich jest trudna lub bardzo trudna. Około 60 proc. ma przychody poniżej średniej krajowej, a ok. 30 proc. poniżej minimalnego wynagrodzenia, z czego zmuszeni są samodzielnie opłacać ubezpieczenia społeczne i zdrowotne" - tłumaczy resort kultury w uzasadnieniu projektu.
"Problem niskich emerytur pozostanie"
Kamil Pluskwa-Dąbrowski, prezes Federacji Konsumentów, twierdzi jednak, że twórcy ustawy nową opłatą wcale nie rozwiążą problemu.
- Tego typu wsparcie – jeśli już - powinno płynąć z budżetu państwa. Pamiętajmy też, że mnóstwo Polaków pracuje na samozatrudnieniu, na różnego rodzaju kontraktach, ci ludzie też płacą minimalne składki i po osiągnięciu wieku emerytalnego też będą lamentować, ze względu na bardzo niskie emerytury – wyjaśnia.
- To stwarza furtkę systemową. Osoby, które odprowadzają minimalne składki, nie wypracują sobie emerytury, to dotyczy nie tylko artystów. Więc ta ustawa powinna wprowadzać reguły gry, które zapobiegałyby temu zjawisku - dodaje Pluskwa-Dąbrowski.
Jak zaznacza prezes FK, błędem projektu jest również to, że skupia się wokół sprzętu elektronicznego. - A przecież opłatę reprograficzną pobiera się za wykonanie kopii na tak zwany dozwolony użytek własny. Dziś nikt tak nie korzysta z tych urządzeń. Tutaj jest błąd systemowy, błąd założenia. Opłata reprograficzna nie rozwiąże problemu – twierdzi.
Przypomnijmy, pieniądze z podatku od smartfona mają trafiać na specjalny fundusz dla artystów, będą przeznaczane na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne najbiedniejszych z nich (de facto umożliwią odprowadzanie składek emerytalnych), a część pieniędzy trafi do organizacji zrzeszających artystów, jak np. ZAIKS. Tu pieniądze mają być przeznaczane na "rekompensaty za możliwość kopiowania utworów na urządzeniach".
- To nie jest zdrowy system. Wymaga on gruntownego uporządkowania, zanim sięgniemy do kieszeni Polaków. Dla pełnej jasności, występujemy przeciwko opłacie reprograficznej, ale nie przeciwko artystom - podkreśla Pluskwa-Dąbrowski.
"Bogaci sobie poradzą"
Prezes Federacji Konsumentów zwraca jeszcze uwagę na fakt, że rozszerzenie opłaty reprograficznej najbardziej uderzy w najbiedniejszych konsumentów.
- Najprościej powiedzieć, że jeśli kogoś stać na telewizor z 4 tys. zł, to dopłaci 400 zł, bo go stać. W naszym raporcie z jesieni pokazaliśmy, że ten problem dotyczy najbiedniejszych rodzin. To nie są osoby, które kupują 60-calowe telewizory, a rodziny, których trójka dzieci próbuje uczyć się zdalnie i nie ma do tego urządzeń. Bogaci sobie poradzą, biedni niekoniecznie – podsumowuje Pluskwa-Dąbrowski.
Czytaj również: Szczepienia w miejscach pracy. Trwają rozmowy o włączeniu rodzin pracowników
Zgodnie z założeniami Ministerstwa Kultury, ustawa o statusie artysty zawodowego oprócz wspomnianego funduszu, stworzy też mechanizm karty artysty (na wzór Karty Dużej Rodziny), umożliwiający tworzenie pakietów, udogodnień, ulg i ofert adresowanych dla tej grupy społecznej.