Eksperci ostrzegają, że w tym przypadku nie otrzymuje się potwierdzenia wpływu. A to może mieć już poważne konsekwencje karnoskarbowe. Z kolei KAS broni się, że do tej pory nie odnotowano sygnałów o istotnych nieprawidłowościach dot. funkcjonowania tej koncepcji.
W urzędach skarbowych w całej Polsce znajdują się urny, do których podatnicy mogą wrzucać dokumenty. Są one przyjmowane, ale bez potwierdzenia wpływu. Jak zaznacza Anita Wielanek, rzecznik prasowy Szefa Krajowej Administracji Skarbowej, głównym celem tego rozwiązania było ułatwienie podatnikom kontaktu z organem w okresie lockdownu.
Wszystkie urzędy skarbowe korzystały z urn w trakcie ograniczenia w obsłudze bezpośredniej podatników. Obecnie stosowanie tego rozwiązania zależy wyłącznie od decyzji poszczególnych jednostek.
Jak twierdzi doradca podatkowy Jerzy Martini, jest ono jednak bardzo problematyczne. O ile zrozumiała jest przyczyna w kontekście stanu epidemii, to jednak pomysł zawiera istotną wadę. Właśnie brak potwierdzenia złożenia dokumentów oraz daty ich wpłynięcia.
"Dobre dla anonimowych donosów"
- Urna, w której podatnik nie uzyskuje potwierdzenia złożenia dokumentów, może być dobra tylko na anonimowe donosy - dodaje dr Jacek Matarewicz, ekspert BCC ds. podatku VAT, akcyzy oraz prawa karnoskarbowego.
- Z pewnością nie jest to narzędzie w poważnych sprawach. Zwłaszcza w tych, w których niezłożenie deklaracji wiąże się z odpowiedzialnością karnoskarbową. To jest absolutnie nieakceptowane, żeby w cywilizowanym państwie były rozwiązania, które generują ryzyko po stronie podatnika. Nie wiadomo, w jaki sposób będzie on ewentualnie udowadniał, że dostarczył dokumenty - dodaje.
Niezłożenie pisma w terminie może mieć bardzo daleko idące, z reguły negatywne skutki, choćby grzywny czy ustawowe odsetki za zwłokę. Zwraca na to uwagę Łukasz Czucharski, ekspert Pracodawców RP ds. podatkowych. Dlatego zdecydowanie rekomenduje korzystanie z poczty tradycyjnej lub środków komunikacji elektronicznej.
Ekspert przyznaje również, że sam nie złożyłby dokumentów do urny, ponieważ jest to rozwiązanie bardzo ryzykowne.
Skarbówka się broni
- Urny opróżniano w zależności od potrzeb, najczęściej raz na dobę po zakończeniu pracy przez urząd lub przed jej rozpoczęciem. Dokumenty rejestrowano z datą faktycznego złożenia. Urzędy informowały klientów, że skorzystanie z tego rozwiązania wiąże się z brakiem potwierdzenia jego złożenia. Ponadto zachęcały do przesyłania korespondencji z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej tzn. e-PUAP, usług online Twój e-PiT, e-Deklaracje. Można również korzystać z operatorów pocztowych - odpowiada Anita Wielanek z KAS.
Według Jerzego Martiniego, trudno sobie wyobrazić sytuację, w której najpierw wrzuca się dokument do urny, a następnie uzyskuje się pokwitowanie w kancelarii urzędu.
Jak zaznacza Anita Wielanek, Ministerstwo Finansów do tej pory nie odnotowało sygnałów o istotnych nieprawidłowościach dotyczących funkcjonowania urn. Nie otrzymało też żadnego zgłoszenia dotyczącego braku dokumentów bądź konsekwencji poniesionych przez podatników. Z informacji docierających do resortu wynika, że rozwiązanie to cieszyło się zainteresowaniem podatników. Nie ma jednak danych dot. liczby składanych w ten sposób dokumentów.
- Jako zawodowi pełnomocnicy ryzykujemy rzetelność zawodową wobec klientów. Wolimy postać na poczcie, żeby mieć dowód nadania - podsumowuje prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.