- Od starożytności do XIX wieku niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o dobrobyt, by później wystrzelić. W XIX wieku robotnik w Wielkiej Brytanii żył zdrowiej i bezpieczniej niż wcześniej żyli członkowskie rodzin królewskich. To efekt rewolucji przemysłowej poprzedzonej rewolucją naukową. Z kolei ekonomiczne myślenie tłumaczy to efektywnością, czyli lepszą alokacją zasobów - mówił w programie "Biznes mówi" Jacek Giedrojć, założyciel Warsaw Equity Group i autor książki "Pułapka".
W ocenie Giedrojcia, "ekonomiczne myślenie nie rozumie kapitalizmu i źródeł dobrobytu". W dodatku może negatywnie wpływać na rozwój społeczeństw. Jak dodał, dominujące podejście biznesowe w Polsce, czyli shareholder value paradigm, prowadzi do zablokowania innowacyjności. Opiera się bowiem na ocenie sukcesu firmy poprzez wzrost wartości akcji.
- Akcjonariusze nie ponoszą większego ryzyka niż inni interesariusze – dość rozejrzeć się po Wałbrzychu czy Detroit, gdzie bankrutowały duże firmy. Akcjonariusze są w lepszej sytuacji, ponieważ pracownik pracuje w jednej firmie, a akcjonariusz może mieć akcje nawet pięćdziesięciu - mówił i przypominał, że akcjonariusze przestali nawet być źródłem kapitału.
- W amerykańskiej gospodarce, gdzie wspomniane myślenie ekonomiczne jest najbardziej zaawansowane, przepływy netto w ostatnich latach wyniosły minus 3 proc. Trzy procent dochodu narodowego płynęło od firm do akcjonariuszy – wyjaśniał Giedrojć i porównywał sytuację do łowienia ryb z użyciem dynamitu.
- Można szybko wyłoić wszystkie ryby, ale zniszczyć ekosystem, dzięki któremu te ryby są. Można też każdą korporację zmniejszyć o połowę, wypłacić gotówkę akcjonariuszom, ale jeżeli źródłem postępu są innowacje, to bez tych korporacji, które wypłacają, a nie inwestują pieniądze, tych innowacji nie będzie - mówił.
Podejście, w którym przedsiębiorcy i politycy skupiają się jedynie na wzroście efektywności, prowadzi do powstania klasy społecznej określanej mianem prekariuszy, czyli osób pracujących często poniżej kwalifikacji bez pewności zatrudnienia. W ocenie Giedrojcia, to oni mogą być odpowiedzialni za zniszczenie systemu politycznego.
- Nie wyobrażam sobie rewolucji z prekariuszami na barykadach, ale obawiam się o system polityczny. Prekariusze dają się łatwo przekonać politycznym demagogom - przedsiębiorcom politycznym, którzy trafiając do prostych emocji, dostają władzę - podkreślił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl