Zdaniem Kropiwnickiego, obecny wzrost cen w znacznej mierze "wynika z innych niż wewnętrzne, popytowe źródła, z polityki gazowej Putina, z naftowej polityki krajów OPEC, z proekologicznej polityki UE i USA oraz z zerwania globalnych łańcuchów dostaw".
Grozi nam stagflacja?
"W takim układzie inflacyjny wzrost cen trwałby, natomiast wzrost cen kredytu mógłby doprowadzić do znacznego zahamowania wzrostu gospodarczego i wzrostu bezrobocia – popadlibyśmy w stagflację" - napisał Kropiwnicki na swoim blogu.
Co to jest stagflacja? To połączenie gospodarczej stagnacji i przyspieszonego wzrostu cen. Zwykle towarzyszy mu rosnące bezrobocie.
"Zatem podnieść stopy dla okiełznania inflacji? A jeśli to tak podniesie ceny kredytów w bankach komercyjnych (nie mam wątpliwości, że jeszcze nie zamilknie wieść o decyzji RPP, a już w przygotowaniu będą listy informujące ich klientów o nowym oprocentowaniu kredytów przez nich zaciąganych - zarówno na konsumpcję, jak i na cele konsumpcyjne), że "zdusi" wzrost gospodarczy?" - dodał członek Rady.
Zaznaczył, że w przyszłym roku jednym z kluczowych czynników kształtujących gospodarkę będzie kwestia uruchomienia funduszy europejskich.
"Wiele zależeć będzie nie tylko od polityki naszego rządu, ale także od tego, czy uruchomione zostaną przyznane nam (i nadal wstrzymywane) fundusze europejskie" - podsumował Kropiwnicki.
RPP przesuwa posiedzenie
RPP podwyższyła stopy procentowe po raz pierwszy w październiku, w tym stopę referencyjną do 0,5 proc. z 0,1 proc. W listopadzie podwyższyła stopę referencyjną do 1,25 proc., zaś w grudniu - do 1,75 proc.
Rada Polityki Pieniężnej zbierze się już we wtorek 4 stycznia, by zdecydować w sprawie stóp procentowych. Wcześniejsze plany zakładały, że posiedzenie odbędzie się 12 stycznia. Tak duża zmiana terminu oznacza, że decyzja o stopach zostanie podjęta jeszcze przed publikacją danych o inflacji w grudniu.