Jak wylicza dziennik, przejechanie 100 kilometrów samochodem elektrycznym już teraz może kosztować ponad 50 zł, a wkrótce będzie jeszcze drożej – nawet 70 zł. To dwa razy więcej niż za przejazd dieslem.
Wzrost cen prądu sprawia, że operatorzy stacji ładowania likwidują przyciągające klientów promocje, w których „tankowanie" e-aut było darmowe. W poniedziałek opłaty na swoich stacjach wprowadził Lotos, do końca półrocza to samo zrobi Orlen – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Infrastruktura ładowania w Polsce jest wciąż bardzo skromna. Jak wylicza Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, jej rozwój hamuje kilkadziesiąt różnych barier związanych m.in. z podatkami czy procedurami administracyjnymi. Na dodatek – informuje „Rzeczpospolita” - ceny samochodów elektrycznych są nawet dwukrotnie wyższe od porównywalnych modeli z napędem spalinowym.
Program rządowych dopłat do ich zakupu nie ruszył z miejsca. Polska pozostaje jednym z zaledwie kilku europejskich krajów, gdzie do tej pory nie wprowadzono takich zachęt.
Drożejący prąd wyhamuje elektryfikację miejskiej komunikacji autobusowej. Będzie to bolesny cios w elektromobilność, gdyż wobec porażki z próbą rozpędzenia przez rząd rynku elektrycznych samochodów osobowych to właśnie e-busy miały się stać jej forpocztą w Polsce – podaje dziennik.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl