W listach przesłanych do członków spółdzielni "Na skraju" jej władze informują, że zgodnie z uchwałami Rady Miasta Warszawy są zmuszone podwyższyć opłaty za wywóz śmieci.
"Zgodnie z decyzjami władz miasta opłata nie będzie zależna od liczby osób zgłoszonych do opłat ani od wielkości lokalu. Płacić będziemy wszyscy po równo od mieszkania opłatę miesięczną w kwocie 65 zł. Jest to opłata dla osób segregujących śmieci. Pozostałe osoby będą płaciły 130 zł miesięcznie" - czytamy w piśmie.
Z dalszej części pisma dowiadujemy się, że głównie ze względu na te 130 zł członkowie spółdzielni powinni sprawdzić, czy złożyli oświadczenia o segregowaniu śmieci. Jeśli nie, czeka ich ta wyższa stawka, która ma się nijak do kilkunastu zł sprzed kilku lat.
- Nie to mnie jednak najbardziej zszokowało. To dobrze, że nam przypominają o segregowaniu i deklaracjach. Zaskoczyło mnie, że w tak otwarty sposób spółdzielnia nazywa niesprawiedliwym stołeczny system naliczania opłat - mówi Adam, członek spółdzielni "Na skraju".
Prosto z mostu
Rzeczywiście spółdzielcy nie owijają w bawełnę.
"Jako władze Spółdzielni uważamy, że opłata jest niesprawiedliwa społecznie i wręcz krzywdząca dla dużej części naszych mieszkańców, szczególnie tych, którzy prowadzą jednoosobowe gospodarstwa domowe" - czytamy w piśmie.
Jednocześnie władze "Na skraju" informują nieoficjalnie, że najprawdopodobniej ratusz planuje bonifikaty dla niektórych grup osób. Niestety szczegółów brak.
O komentarz do tak zdecydowanego oświadczenia poprosiliśmy prezesa spółdzielni. Robert Poszwiński nie chciał jednak poszerzać informacji zawartych w oświadczeniu. Uznał, że są wystarczające.
Adam z Ursynowa, który przysłał na platformę dziejesie.wp.pl skan oświadczenia, przekonuje, że wzrost stawek go w sumie nie zdziwił, ale już oddzielna windykacja jest dla niego totalną nowością.
Specjalna windykacja
O czym mowa? Spółdzielnia jest jedynie poborcą opłaty, którą co miesiąc przekazuje na rzecz Warszawy.
"Skutkiem takiej roli Spółdzielni jest konieczności wnoszenia na rzecz miasta opłaty w pełnej wysokości, tj. od wszystkich posiadanych lokali. Niestety cześć mieszkańców wnosi opłaty z opóźnieniem (tzw. dłużnicy). W związku z tym, co miesiąc mamy sytuację, w której użytkownicy lokali płacą do spółdzielni mniej pieniędzy na wywóz śmieci niż spółdzielnia jest zobowiązana zapłacić władzom miasta" - czytamy.
Dlatego wobec możliwego znacznego wzrostu zadłużenia podjęto decyzję, aby od marca 2020 r. opłaty za śmieci ściągać od dłużników w oddzielnych postępowaniach windykacyjnych. W ten sposób osoby te poniosą dodatkowe koszty postępowania.
"Nasza sytuacja finansowa wymaga kroków radykalnych i zdecydowanych. Możemy po ludzku rozumieć problemy niektórych mieszkańców, ale nie możemy dopuszczać, aby większość użytkowników regularnie co miesiąc wnosząca opłaty, ponosiła skutki zadłużenia powstałego z winy innych osób" - podsumowują władze spółdzielni.
Szokujące podwyżki
Niestety nie wiemy jeszcze, jak szybko ta windykacja w "trybie specjalnym" będzie postępować. Władze "Na Skraju" na razie nie chcą komentować tej zapowiedzi.
Z kolei nasz czytelnik Adam ma poważny dysonans.
- Biedny emeryt musi za śmieci płacić teraz 60 zł miesięcznie, choć mieszka sam. Jeszcze przed chwilą, wiem, bo sprawdzałem, płacił np. ok. 10 zł. Nie rozumiem tego systemu. Przecież gdyby liczono od głowy albo od zużytej wody, jak w innych miastach, byłoby to bardziej sprawiedliwe - mówi Adam.
Co na to władze miasta? Jak już pisaliśmy, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski uważa, że "za skalę podwyżek za odpady, z którymi teraz mierzą się miasta i gminy w całym kraju, odpowiada wyłącznie rząd PiS".
Polityk na Twitterze dokładnie tłumaczył już mieszkańcom, co doprowadziło do aż tak gigantycznych podwyżek: wymiana pojemników do segregacji odpadów - z trzech rodzajów odpadów na pięć rodzajów, nowe pojazdy do wywożenia odpadów, a także koszt pracy przewozowej do wykonania.
Warszawa nie jest odosobniona, jeśli chodzi o podwyżki. Duże wzrosty są też w innych miastach. Nie dotyczą jednak wszystkich regionów w równym stopniu. Zdecydowanie najdrożej jest na Mazowszu. W Markach opłata za śmieci zmieszane wzrosła z 17 zł do 67,50 zł, a za segregowane z 8 zł na 32 zł.
Na niechlubnej liście drożyzny znalazły się też m.in.: Mysłowice (śląskie) – wzrost z 12 zł do 25 zł od osoby za odpady segregowane oraz z 21 zł do 40 zł za niesegregowane; Chodzież (wielkopolskie) – odpowiednio z 11 zł na 22 zł oraz z 15 zł na 35 zł; Duszniki-Zdrój (dolnośląskie) – z 13 zł na 22 zł oraz z 25 zł na 35 zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl