Podwyżek można się spodziewać się już na początku roku. Na wyższe ceny w sklepach wpłyną także wzrastające koszty transportu. Jak czytamy w dzienniku, Ikea w czasie pandemii zanotowała rekordowy popyt. Powód? Ludzie spędzali więcej czasu w domu, chętniej zmieniali wystrój swoich wnętrz i robili remonty.
Sieć meblowa poinformowała, że jej zysk netto spadł o 17 proc. do 1,43 mld dolarów w ciągu 12 miesięcy. W porównaniu do 2019 r. to spadek o 4 proc.
- Wzrost cen surowców i zerwane łańcuchy dostaw sprawiają, że kolejny rok będzie jeszcze trudniejszy – uważa cytowany przez "Rzeczpospolitą" Martin van Dam, dyrektor finansowy Ikea. W związku z tym firma nie jest w stanie zaspokoić popytu i musi zahamować wzrost.
Czytaj także: Ikea szpiegowała pracowników. Będzie kara
W 2020 r. szwedzki gigant wydał dodatkowe 250 mln euro, by poradzić sobie z brakiem rąk do pracy oraz z trudnościami w organizacji transportu. Jak szacuje sieć, ta kwota może nadal rosnąć.