Najpopularniejszy serwis łączący turystów i lokalnych przewodników amatorów to obecnie showaround.com. Podobne usługi oferują jednak takie strony, jak viator czy toursbylocals.com.
Na portalu showaround swoje usługi oferuje coraz więcej mieszkańców polskich miast, którzy chcieliby oprowadzić turystów i nieco przy tym zarobić. Najwięcej przewodników amatorów jest z Warszawy - ponad 270. W Krakowie jest ich 140, we Wrocławiu, Poznaniu i Sopocie - po 60. W Gdańsku natomiast nieco ponad 40.
Niektórzy oprowadzają po najpopularniejszych turystycznych trasach, ale są też bardziej autorskie szlaki - na przykład wycieczki po najlepszych lokalnych barach czy wizyty w miejscach, które są reliktami PRL-u.
Ile może zarobić przewodnik amator? To zależy z którego jest miasta i czy ma dobre recenzje na serwisie. W Warszawie czy Krakowie najlepsi żądają ok. 20 euro za godzinę. Całkiem sporo osób wycenia natomiast swoje usługi na ok. 10 euro za godzinę. Choć są i tacy, którzy proponują pokazanie miasta turystom zupełnie za darmo.
Całość zarobionej kwoty nie trafia jednak do kieszeni przewodnika. Trzeba jeszcze oddać kilkanaście procent prowizji serwisowi. Korzystanie z serwisu nie jest również darmowe dla turystów poszukujących przewodników. Miesięc korzystania z serwisu kosztuje 10 euro.
Ile może zarobić miesięcznie popularny przewodnik? - Zdarza się, że ok. 100-150 euro - opowiada nam zarejestrowana w serwisie studentka z Warszawy. Szacuje jednak, że są tacy, którzy zarabiają więcej. - Niektórzy mają kilkadziesiąt pozytywnych opinii w serwisie. Muszą mieć więc naprawdę sporo zadowolonych klientów. Wydaje mi się, że mogą się z tego utrzymać - mówi.
Przewodnikom przydaje się znajomość języków obcych, bo większość osób, które korzystają z serwisu, pochodzi spoza Polski. Znajomość kilku języków, w tym na przykład hiszpańskiego czy rosyjskiego, zapewne pozytywnie wpływa na zarobki.
Nie wszyscy jednak są zadowoleni. - Zarejestrowałem się tam chyba rok temu. I od tego czasu nikt się nie zgłosił - mówi nam profesjonalny przewodnik ze Szczecina, który ogłasza się przez portal. Za godzinę zwiedzania miasta zaproponował kilka euro.
"Nie boimy się. To nie nasz klient"
Czy profesjonalni przewodnicy obawiają się internetowej konkurencji? - Szczerzę powiem, że o takich serwisach jeszcze nie słyszałam - mówi nam Anna Anasiak, przewodniczka z Warszawy.
Czytaj też: Restauracja dostała 80 tys. zł dotacji na zatrudnienie... "osób poniżej 40. i powyżej 50. roku życia"
- Ale zwiedzanie za 10 euro? To raczej budżetowa propozycja. Ja oprowadzam głównie grupy, więc po prostu inni ludzie się do mnie zgłaszają - dodaje. Zaznacza, że do większości profesjonalnych przewodników turyści trafiają i tak z polecenia, a nie przez internet.
Przewodniczka amatorka ze stolicy również uważa, że takie serwisy nie są zagrożeniem dla profesjonalistów. - Tu chodzi o coś innego. O pokazanie obcego miasta oczami jego mieszkańca. Bo przecież turyści nie chcą oglądać tylko turystycznych miejsc. Chcą poznać tętno miasta, zjeść w barach dla "lokalsów", poznać miejskie legendy... Tego przewodnicy nie oferują, a na to jest na pewno popyt - mówi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl