Ofiaromat obsługiwany przez firmę Elavon to niewielkie elektroniczne urządzenie, za pomocą którego można składać ofiary w formie bezgotówkowej. W całym kraju jest ich już ponad 100.
Jak działają? Darczyńcy mają do wyboru cztery lub sześć kwot szybkiego wyboru. Wskazują jedną i przykładają kartę do terminalu. Całość trwa mniej więcej dwie sekundy. A urządzenie nie wydaje żadnych dźwięków.
Co ważne, ofiaromaty doskonale wpasowują się też w architekturę kościoła. Sam terminal jest niewiele większy od hokejowego krążka. Umieszcza się go na specjalnie zaprojektowanej podstawie lub na już istniejących skarbonkach, dowolnych stojakach czy – po prostu – na ścianie.
Warto dodać, że datkomat jest objęty programem Program Wsparcia Obrotu Bezgotówkowego. W pierwszym roku parafie nie ponoszą kosztów dzierżawy i użytkowania terminala, a więc opłat za najem i prowizji za transakcje.
Jak ofiaromat sprawdził się w pierwszej parafii, która zdecydowała się na jego montaż?
Rozmowa z ks. Maciejem Kucharzykiem MS, proboszczem parafii Matki Bożej Saletyńskiej w Gdańsku:
Maciej Sierpień: Zacznijmy może od tego, jaki powinien być Kościół XXI wieku?
ks. proboszcz Maciej Kucharzyk: Przed wszystkim wierny nauczaniu Chrystusa i jego Ewangelii. Dla mnie to jest fundamentalne. W dzisiejszych czasach ważna jest też dobra nowina, czyli dobre wiadomości, i coś, co daje człowiekowi nadzieję. Hejt i złe wiadomości zalewają nas na co dzień.
Na szczęście mamy papieża Franciszka, który sam o sobie mówi, że jest pasterzem dusz. Zna ludzi, rozumie codzienne sprawy i niesamowicie czyta znaki czasu. Widać to po dokumentach, które publikuje i którymi się dzieli. Franciszek wie, co dziś współczesnemu człowiekowi jest potrzebne, na co cierpi i co mu zagraża. Kościół dający dobrą nowinę będzie lekarstwem, ale też lekarzem, który leczy choroby świata i stale jest z chorymi. Chciałbym, żeby taki właśnie był współczesny Kościół.
Czy Kościół musi dziś walczyć o wiernych?
Dla mnie słowo "walczyć" zawsze brzmi groźnie. Lubię je chyba tylko w jednym przypadku, gdy dotyczy pracy z młodzieżą. Przez wiele lat pracowałem jako duszpasterz młodzieży pogubionej m.in. na polach Przystanku Woodstock czy w zakładach poprawczych. I wiem, jak młodzież jest dziś zagubiona. Kiedyś zapytano mnie, czy chciałbym się raz jeszcze urodzić i żyć w świecie obecnych młodych? Odpowiedziałem: "Nie, dziękuję". Urodziłem się 50 lat temu, a wtedy żyliśmy zupełnie inaczej. Normalnie się bawiliśmy, mieliśmy czas dla siebie, chcieliśmy być ze sobą. Dziś tak niestety już nie jest. Dlatego o młodych trzeba stale walczyć. W samym Kościele natomiast uważam, że trzeba ludzi szukać, starać się o nich i wychodzić im naprzeciw. Takie zawsze było zadanie Kościoła.
Jednym ze sposobów wychodzenia naprzeciw jest m.in. obecność parafii w mediach społecznościowych. Taka forma kontaktu z wiernymi wciąż jednak wielu dziwi. Dlaczego?
Jest grupa osób, która uważa, że dotychczasowe metody w zupełności wystarczą. Na nich wyrośli, do nich są przyzwyczajeni i współczesne środki przekazu nie są im potrzebne. Sam zawsze z uśmiechem podkreślam, że internet nie jest konieczny do zbawienia, tylko łaska Boża. Ale po drugiej stronie są właśnie ludzie, którzy dziś żyją w internecie, bo wiedzą, że taki jest znak czasów, i to do nich kierujemy przekaz w sieci. Bo to przecież nie tylko posty na Facebooku, ale też transmisje mszy świętych, nabożeństw czy rekolekcje. Jest mnóstwo znakomitych portali, które ewangelizują, nie wspominając już o stacjach radiowych, telewizyjnych czy muzyce chrześcijańskiej. Kościół absolutnie nie może się zamykać na takie formy kontaktu z wiernymi.
Mała dygresja. Od zawsze fascynowała mnie postać św. Maksymiliana Kolbego. Jeszcze przed wojną założył miesięcznik "Rycerz Niepokalanej", który wydawał w milionie egzemplarzy. Myślę, że gdyby Maksymilian Kolbe żył w obecnych czasach, to z pełnym dobrodziejstwem korzystałby ze wszystkich dostępnych kanałów komunikacji i – mówiąc dzisiejszym językiem – "miałby zasięgi".
Kolejnym elementem otwierania się kościołów na współczesność jest też możliwość "dawania na tacę", płacąc kartą. Jak parafianie zareagowali, gdy jako pierwsi w Polsce, w kościele Matki Bożej Saletyńskiej na Wyspie Sobieszewskiej w Gdańsku, ustawiliście ofiaromat?
Już podczas montażu dostałem znak, że to słuszny kierunek. Przyjechały do nas na rowerach dwie rodziny z Warszawy, które na Wybrzeżu spędzały wakacje i zapytały, co to za krążek? Bo trzeba wiedzieć, że ofiaromat ma kształt hokejowego krążka. Gdy wytłumaczyliśmy, jaką rolę będzie pełnił i jak się będzie go obsługiwało, to jedna z pań z uśmiechem powiedziała: "Nareszcie nowoczesność dotarła do Kościoła". Zapytałem, skąd taka reakcja, a ona, że jej mąż od dwóch lat w ogóle nie używa gotówki. Płaci tylko kartą, telefonem albo zegarkiem. Nasi parafianie bardzo szybko przekonali się do ofiaromatu. Chętnie z niego korzystają, polecają też swoim bliskim, którzy ich odwiedzają czy turystom, którzy przyjeżdżają nad polskie morze.
Ofiaromat to odpowiedź na to, że dziś gotówki nosimy przy sobie coraz mniej?
Kiedy w mediach pojawiła się informacja, że takie urządzenie znalazło się w naszym kościele, niemal od razu zadzwonił do mnie pewien architekt ze Szczecina, który odpowiadał za budowę jednego z nowych kościołów. Prace były tam już na ukończeniu, a że był jednocześnie parafianinem, to pomyślał, że ofiaromat znakomicie sprawdzi sięrównież u nich. Powiedział, że na pewno taka nowinka spodoba się proboszczowi, a wiernym ułatwi przekazywanie datków. Czasy mamy coraz bardziej bezgotówkowe i dlatego warto wyjść ludziom naprzeciw również w tym aspekcie.
Dzięki takiej możliwości wzrosła wysokość przekazywanych datków?
Nigdy ich nie porównuję. Podziwiam tych, którzy to lubią (śmiech). Nie odkryję pewnie Ameryki, bo tak przecież robi wielu moich przyjaciół kapłanów czy osób świeckich: ja za wszystko staram się dziękować. A zatem dziękuję parafianom i gościom za każdy datek. Słyszałem, że w całej Polsce w czasie pandemii kolekta, czyli taca zbierana po kościołach, spadała. W naszym kościele pewnie było podobnie. W związku z obostrzeniami mogło nas odwiedzać po prostu mniej wiernych. Ofiaromat to coś dodatkowego. Na pewno zdarzały się osoby, które zazwyczaj nie przekazywały datków z powodu braku gotówki, a dziś mogą to robić, korzystając z karty płatniczej.
Czy parafianie doceniają bezpieczeństwo tej metody, szczególnie dziś – w pandemii?
Jak najbardziej. Wielu wiernych obawia się choroby, pilnuje dystansu społecznego i przestrzega obostrzeń. Przekazywanie datków za pomocą ofiaromatu jest całkowicie bezpieczne. Zresztą nie tylko w kontekście pandemii. Płacimy w nim bez konieczności użycia kodu PIN. Nie ma zatem zagrożenia, że ktoś przez ramię podejrzy, co wpisujemy. Podchodzimy do ofiaromatu, wybieramy deklarowaną kwotę, przykładamy kartę i tyle. Cały proces trwa parę sekund.
Jaki może być kolejny krok w dostosowywaniu kościołów do nowych, cyfrowych czasów?
Przed wstąpieniem do Zgromadzenia Księży Misjonarzy Saletynów ukończyłem elektronikę i to skrzywienie techniczne zostało mi do dziś (śmiech). Stale myślę, co jeszcze możemy wprowadzić do naszego kościoła. Na pewno kolejnym krokiem będzie zainstalowanie ekranów cyfrowych w kościołach, w których ich nie ma albo są tzw. diodowe, które mają swoje ograniczenia. Sprawdzają się w przypadku wyświetlania słów pieśni czy ogłoszeń, ale ekrany cyfrowe na pewno pozwoliłby wzmocnić przekaz Ewangelii obrazem.
Czasem do parafii przejeżdżają misjonarze z Europy Wschodniej czy Afryki, by podzielić się swoją pracą na misjach. Gdy opowiadają o tych miejscach i jednocześnie na monitorze pokazują zdjęcia czy krótkie filmy, to taki przekaz jeszcze mocniej trafia do ludzi. Jesteśmy dziś społeczeństwem obrazu. Chcąc dostosować parafię do cyfrowych czasów, na pewno warto zainwestować w ekrany. Oczywiście umiejętnie wpasowując je w architekturę budynku. Przykład ofiaromatów pokazuje, że jest to możliwe. W zależności od potrzeb możemy przecież zdecydować się na nowoczesny metalowy pulpit lub klasyczny, drewniany. Mam nadzieję, że i ekrany uda nam się ładnie wkomponować.
Dziękuję za rozmowę.
Więcej informacji o ofiaromatach można znaleźć na stronie: https://www.elavon.pl/ofiaromaty.html
Elavon Financial Services Designated Activity Company (Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością o Wyznaczonym Przedmiocie Działalności) Oddział w Polsce z siedzibą w Warszawie, ul. Puławska 17, 02-515 Warszawa, zarejestrowany w rejestrze przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego prowadzonym przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy w Warszawie, XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem KRS 287836, numer REGON 300649197, NIP 2090000825, kapitał zakładowy Elavon Financial Services Designated Activity Company 6.400.001,00 euro.
Elavon Financial Services DAC prowadzi działalność gospodarczą pod nazwą Elavon Merchant Services i podlega nadzorowi Centralnego Banku Irlandii.
Materiał powstał przy współpracy z Elavon