Spadek sprzedaży detalicznej w maju okazał się mniejszy niż oczekiwali ekonomiści i wyniósł 8,6 proc. w ujęciu rocznym wobec prognozowanych 12,9 proc. To kolejne dane, które potwierdzają, że najgorszym miesiącem dla polskiej gospodarki był kwiecień.
Co ciekawe, w maju sprzedaż mebli oraz artykułów RTV i AGD wzrosła o 14, 4 proc. w porównaniu z majem ubiegłego roku. Być może jednym z powodów była konieczność dostosowania mieszkań i domów do pracy i nauki zdalnej. Albo po prostu fakt, że od czasu wybuchu epidemii więcej czasu spędzamy w domach. Innym wytłumaczeniem może być po prostu nadrabianie zakupów z kwietnia i marca.
Wzrost sprzedaży rok do roku odnotowano także w kategorii prasa i książki, jednak był on znacznie mniejszy (+0,8 proc.).
Warto zwrócić też uwagę, że w maju sprzedaż detaliczna przez internet spadła o 12,7 proc. w porównaniu z kwietniem. Spadek ten był największy w przypadku odzieży i obuwia (z 61 proc. do 27 proc.), a także wspomnianej już kategorii meble, RTV i AGD (z 29 proc. do 16 proc.) oraz prasa i książki (z 40 proc. do 25 proc.).
- Dane te wskazują, że Polacy, jeśli jest tylko taka możliwość, wolą dokonywać tego rodzaju zakupów w sklepach stacjonarnych aniżeli on-line – ocenia Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego.
Z kolei ekonomiści z PKO BP podkreślają, że kategorie, w których odnotowano wzrost: meble, RTV, AGD, a także prasa i książki są związane z sentymentem konsumenckim. - Może to sugerować, że epidemia nie spowodowała trwałego pogorszenia nastrojów konsumentów – napisali.
Stopniowe odmrażanie gospodarki w maju, w tym otwarcie galerii handlowych, przełożyło się na poprawę sytuacji w handlu, choć oczywiście o powrocie do sytuacji sprzed pandemii właściciele sklepów mogą na razie tylko pomarzyć.
- Dane dotyczące sprzedaży detalicznej towarów w maju, mimo że sporo lepsze od oczekiwań, wskazują jednoznacznie - łącznie z kwietniowymi - że w drugim kwartale bieżącego roku, po raz pierwszy od 1990 roku, zobaczymy spadek konsumpcji gospodarstw domowych jako składowej PKB – ocenia Monika Kurtek.
Zdaniem ekonomistki, w czerwcu wyniki sprzedaży detalicznej ulegną dalszej poprawie. Jest jednak mało prawdopodobne, aby dynamika roczna powróciła do dodatniego poziomu. Wzrost sprzedaży być może pojawi się w lipcu i sierpniu, jeśli Polacy w większości spędzać będą wakacje w kraju i tym samym tutaj wydawać pieniądze. Natomiast powrót do stałych wzrostów wydaje się na razie mało prawdopodobny, chociażby ze względu na sytuację na rynku pracy.
Zobacz też: Paragona szkoli lekarzy i potrzebuje pomocy. Wzięli rządową dotację, którą teraz... oddają rządowej spółce
Z kolei zdaniem ekonomistów z mBanku, dodatni odczyt sprzedaży detalicznej możemy zobaczyć już w czerwcu. - Bieżące tempo wydatków kartowych sugeruje, że w czerwcu będziemy już na plusie rok do roku – napisali.
Również ekonomiści z PKO BP uważają, ze w czerwcu prawdopodobna jest dalsza odbudowa sprzedaży detalicznej, na co wskazują dane o transakcjach kartowych klientów PKO BP, choć w przyszłym miesiącu raczej nie zobaczymy dodatnich odczytów. - Utrzymanie obecnych tendencji przeniosłoby wyhamowanie realnej sprzedaży w okolice -4, -5 proc. rok do roku. Rosnąca aktywność w sektorze usługowym oraz lepsze dane o sprzedaży wskazują, że nasza prognoza konsumpcji na drugi kwartał 2020 na poziomie –14,5 proc. rok do roku może być zbyt pesymistyczna – napisali.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie