To też materiał do analizy dla mediów. Energia włożona, żeby poinformować ludzi o stanie gospodarki, zderza się często z murem. Od miesięcy pojawia się informacja, że bezrobocie w Polsce jest rekordowo niskie i dopiero w styczniu weszło ponad poziom 6 proc. A Polacy w odpowiedzi na ankiety IPSOS podają średnio wynik… 24 proc.
To tak jakby co czwarty człowiek był bez pracy. Czy coś takiego ankietowani obserwują w otaczającej ich rzeczywistości? A może ankiety były robione w urzędach pracy? Lub ankietowani uznają emerytów za "bezrobotnych"?
Zobacz też: Bezrobocie powyżej 6 proc. Resort pracy prognozuje spadek
Gdy porównamy się z innymi państwami, okaże się, że nasza wiedza - choć zadziwiająco błędna - jest bliższa rzeczywistości niż w większości krajów. Na 37 badanych nacji jesteśmy w temacie bezrobocia na 12. miejscu mylących się najmniej.
Zestawienie ankiet z rzeczywistością pokazuje, że wiedza ekonomiczna nie zaprząta specjalnie głów zwykłych ludzi. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w Meksyku, gdzie oficjalne statystyki podają 3 proc. bezrobocia, ludzie oceniają, że jest 50 proc.? Inaczej pisząc - w sytuacji, gdy prawie nikt nie jest bezrobotny, ludzie sądzą, że problem dotyczy co drugiej osoby.
- Badacze kiedyś określali to "polską normą negatywności", ale najwyraźniej jest to już norma światowa - mówi money.pl dr Leszek Mellibruda, psycholog społeczny biznesu. - Ludzie podnoszą swoje samopoczucie, oceniają wszystko to co na zewnątrz gorzej, żeby lepiej wypaść we własnych oczach. Wszystko, co dalekie ode mnie, jest gorsze, bo dzięki temu ja wypadam lepiej (mówiąc w dużym skrócie o wewnętrznych mechanizmach potrzeby obrony ego i poczucia własnej wartości).
Meksyk, Brazylia, Peru - to trójka liderów niewiedzy na temat wielkości lokalnego bezrobocia. Wszystkie są z Ameryki Łacińskiej, więc można zaryzykować twierdzenie, że w tamtym regionie świata ekonomia jest na dalekim miejscu wśród zainteresowań ludności, a odpowiedzi na pytania ankieterów obrazują po prostu nastrój i złą ocenę rzeczywistości.
Tak czy inaczej, można powiedzieć, że Polacy nie wypadają źle. Gorzej z wiedzą o świecie jest u Francuzów, Belgów, Hiszpanów, Włochów czy Japończyków. Japończycy przy bezrobociu 3 proc. oceniają, że jest 30 proc. Najlepiej zorientowani są mieszkańcy Hong-Kongu, choć... jak na lidera rankingu przy trzyprocentowym bezrobociu przydałoby się nie mówić ankieterom, że jest 11 proc., ale trochę bliżej prawdzie.
Miejsce gospodarki w świecie
Trochę gorzej wypadliśmy, oceniając, które miejsce zajmuje gospodarka kraju wśród 200. największych w świecie. Choć Polska jest 23. ekonomią globu, to Polacy oceniają, że zajmujemy około 62. miejsca - taka była średnia odpowiedzi udzielonych ankieterom IPSOS. Najlepiej znają swoją pozycję na świecie mieszkańcy Arabii Saudyjskiej, Szwajcarii i Hong-Kongu. Jak widać, poziom zamożności w tym przypadku poprawił wiedzę.
Dziwi natomiast fakt, że Amerykanie oceniają, iż zajmują dopiero piątą pozycję, choć są przecież największą gospodarką globu. Ciekawe, co myśleli ankietowani dający takie odpowiedzi - kto miałby niby wyprzedzać USA? Coraz bliżej są Chiny i być może ktoś z ankietowanych o tym słyszał, ale żeby dopiero piąte miejsce?
Sam dół rankingu niedopasowania ocen z rzeczywistością pokazuje nastroje u kilku narodów. Zaraz po II wojnie światowej jedni z najbogatszych na świecie Argentyńczycy są tak zdołowani swoją obecną sytuacją gospodarczą, że myślą, iż zajmują dopiero 150. miejsce na świecie na 200 państw, podczas gdy naprawdę są na 21. Bardzo mylą się też w RPA, Rumunii, Peru i na Węgrzech.
Na plus naszym rodakom trzeba oddać celność oceny procentu energii produkowanej przez źródła odnawialne. Najwyraźniej ta informacja mocniej przebiła się do świadomości społecznej niż bezrobocie, bo przy 12 proc. rzeczywistego udziału OZE ankietowani podawali średnio 15 proc. Lepiej obeznani z rzeczywistością w tym temacie byli tylko Węgrzy, Chilijczycy i Hindusi.
IPSOS porównywał też inne aspekty życia nie tylko ekonomiczne, jak zdrowie, przestępczość, sprawy seksualności, populacji. I podsumowując, okazuje się, że Polacy choć się często mocno mylili, to w porównaniu z innymi wiedzę mają, mimo wszystko, względnie poprawną. Na 37 badanych krajów zajęliśmy pod względem celności odpowiedzi na ankiety ósme miejsce. Najlepiej odpowiadali mieszkańcy Hong-Kongu i Nowej Zelandii, a najgorzej Tajlandii i Meksyku.
- Jedna kwestia to wiarygodność odpowiedzi w ankietach, a druga to wiedza. Jeśli chodzi o wiarygodność, może dochodzić do zniekształceń. Najczęstszym ich powodem jest myślenie życzeniowe. Ludzie odpowiadają na pytania tak, jak uważają, że powinni odpowiedzieć na pytanie, nie zawsze kierując się zastanowieniem czy autorefleksją. Są tacy, którzy chętnie odruchowo powtarzają stereotypy i tacy, którzy nieświadomie "cytują innych" powtarzają, co usłyszeli , nie sprawdzając, nie autoryzując tych poglądów. Większość z nas ma właściwość "informacyjnego pasa transmisyjnego" to, co zobaczyliśmy czy usłyszeli chętnie podajemy dalej - wskazuje Mellibruda.
- Druga sprawa to kwestie ekonomiczne i społeczne. Wbrew pozorom bardzo dużo osób posiada małą wiedzę względem rzeczywistości ekonomicznej i społecznej. To co powiedział sąsiad, czy sąsiadka często jest decydujące. I dotyczy to spraw, co do których jesteśmy przekonani z dużą pewnością, że nasza wiedza jest prawidłowa. A w sprawach ekonomicznych ludzie wybiórczo czują się kompetentni. Zafałszowanie wynika z wewnętrznych mechanizmów ankietowanych. Mamy skłonność, żeby zakrzywiać rzeczywistość - podsumowuje ekspert.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl