Polacy nie rezygnują z zakupów, mimo szybkiego wzrostu cen. Takie wnioski płyną z najnowszych statystyk dotyczących sprzedaży detalicznej. W styczniu jej wartość była o 20 proc. wyższa niż rok wcześniej - informują urzędnicy GUS. Ekonomiści ING Banku Śląskiego mówią nawet o kontynuacji boomu konsumpcyjnego.
Tak znaczący wzrost sprzedaży w dużej mierze wynika z silnego skoku cen. Tydzień temu okazało się, że inflacja w Polsce przekroczyła już 9 proc. Gdy pominiemy wzrost i przyjmiemy założenie stałych cen, realna dynamika sprzedaży detalicznej już tak nie imponuje, choć dalej jest duża. Mowa o wzroście rok do roku na poziomie 10,6 proc.
W porównaniu z analogicznymi wynikami z grudnia 2021 widać przyspieszenie. Wtedy nominalny wzrost sprzedaży wyniósł 16,9 proc., a w stałych cenach - 8 proc.
Warto zauważyć, że przed pandemią dynamika nie była tak duża. W obecnych statystykach ciągle odnosimy się do okresu sprzed 12 miesięcy, gdy gospodarka była w dużo gorszej sytuacji związanej z koronawirusem. Dokładnie rok temu GUS informował o spadku sprzedaży detalicznej.
Ekonomiści komentują dane GUS
Najnowsze dane GUS nie są zaskoczeniem. Średnia prognoz ekonomistów sugerowała bardzo podobne wyniki. Typowali wzrost sprzedaży detalicznej w stałych cenach na poziomie 10,7 proc. i ponad 20-procentową zwyżkę z uwzględnieniem inflacji.
Ekonomiści mBanku zauważają, że przy gorszych nastrojach konsumentów związanych z rosnącymi cenami, statystyki sprzedaży wyglądają dobrze. Są nawet powyżej wartości, których można było oczekiwać zgodnie z wieloletnim trendem wyznaczonym jeszcze przed pandemią.
Te same dane nie dla wszystkich ekspertów mają taką samą wymowę. Ekonomiści Pekao liczyli na więcej. "Przyspieszenie w stosunku do grudnia to efekt niskiej bazy (restrykcje w handlu w styczniu 2021 r.)" - tłumaczą. Zwracają uwagę m.in. na słabą sprzedaż samochodów.
Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) zauważa inne dane GUS, które wskazują na wysokie obroty przy sprzedaży odzieży (97,7 proc.), kosmetyków (19,2 proc.) oraz książek i prasy (17,5 proc.). Wspomniane wcześniej słabsze wyniki w motoryzacji (-13,5 proc.) tłumaczą niedoborem microchipów i wstrzymania produkcji samochodów.
"Imponujący wzrost w sprzedaży odzieży i obuwia był związany z niską bazą odniesienia ze stycznia 2021, kiedy z powodu sytuacji pandemicznej zamknięto galerie handlowe" - dodają ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Konsumpcja będzie spowalniać
Nasuwa się pytanie: czy sprzedaż detaliczna długo utrzyma takie tempo wzrostu? PIE oczekuje osłabienia konsumpcji w kolejnych kwartałach. Będzie to efekt niższego wzrostu siły nabywczej gospodarstw domowych oraz ogólnego pogorszenia koniunktury.
- Styczniowe dane wskazują, że wzrost wynagrodzeń jest wyższy od inflacji jedynie o 0,3 pkt proc., a szanse na przyspieszenie w pierwszej połowie roku są umiarkowane. Dodatkowo na zmniejszenie wydatków wpłyną również rosnące raty kredytów hipotecznych - ocenia Marcin Klucznik, analityk PIE.
Dodaje, że koniec piątej fali pandemii będzie niewielkim impulsem dla sektora handlowego. Dane Google i Apple wskazują, że mobilność społeczna była stabilna w ostatnich miesiącach.
Sam GUS informuje, że gospodarstwa domowe uważają swoją sytuację finansową za najsłabszą od wybuchu pandemii. Podobne tendencje można obserwować także w usługach.