Sprzedający mieszkanie musi zapłacić 19-proc. podatek od tej transakcji. Nie dotyczy to sprzedaży nieruchomości po upływie pięciu lat lub wcześniej, ale w celu przeznaczenia uzyskanych pieniędzy na własne cele mieszkaniowe.
Bohaterka tekstu Wyborczej.biz sprzedała mieszkanie w 2014 r. za niespełna 73 tys. zł. Pełną własność do niego nabywała wcześniej stopniowo, w drodze spadku (2001, 2007 i 2012). W lutym 2015 r. kobieta spłaciła byłego małżonka po podziale majątku, wpłacając na jego konto 40 tys. zł. W ten sposób została jedyną właścicielką innej nieruchomości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Batalia z fiskusem przed sądami
Fiskus domagał się od niej kwoty 11 tys. 608 zł, bo uznał, że między 2012 (ostatnie nabycie udziałów) a 2014 r. (sprzedaż mieszkania) nie upłynęło pięć lat wymagane do tego, aby móc sprzedać mieszkanie bez podatku. Kobieta nie zgodziła się, uznając, że spłata byłego małżonka, aby zostać jedyną właścicielką mieszkania, spełnia kryteria "własnych celów mieszkaniowych".
Skarbówka uznała jednak, że prawo do lokalu wchodziło już wcześniej w skład majątku wspólnego. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał rację kobiecie. Fiskus wniósł skargę kasacyjną do NSA. Ten skargę oddalił.
Przemysław Hinc doradca podatkowy, członek zarządu PJH Doradztwo Gospodarcze, w rozmowie z serwisem przyznaje, że wyrok NSA może mieć znaczenie dla innych Polaków w podobnej sytuacji jak pani Anna. - Z wyroku jasno bowiem wynika, że stanowisko skarbówki zawężające prawo do skorzystania z ulgi mieszkaniowej jest niesłuszne. A to oznacza, że większa liczba podatników będzie miała szansę uniknąć płacenie daniny na rzecz państwa — stwierdził.