W obawie przed galopującą inflacją szukamy różnych sposób na korzystne ulokowanie kapitału. Pierwszym wyborem Polaków są nieruchomości, kolejnym... złoto, które w niepewnych czasach ponownie zyskuje nasze zaufanie.
O zwiększeniu zainteresowania kruszcem po raz kolejny informuje Mennica Skarbowa. W samym drugim kwartale br. sprzedała ona 823 kilogramów złota, co daje w sumie 1,76 tony w skali roku.
Spółka, która jest obecnie największym w Polsce dilerem złota inwestycyjnego i innych metali szlachetnych, przewiduje kolejny rekord sprzedaży złota, która może przekroczyć nawet 10 ton.
Tym, co może zwiększyć popyt na złoto jest m.in. rosnący import. Według danych z bazy handlu zagranicznego w GUS po pięciu miesiącach tego roku import złota w stanie surowym lub półproduktów zwiększył się o 68 proc. w skali roku, do prawie 2,6 tony - podaje "Rzeczpospolita". To prawie 70 proc. całego importu z 2020 r.
Wartość złota na światowych rynkach podlega sporym wahaniom. Jeszcze przed koronakryzysem uncja (około 31 gram) kosztowała około 6 tys. zł. Niemal dokładnie rok temu osiągała szczyt wyceny powyżej 7,5 tys. zł, a w piątek w południe kurs na giełdzie wynosi 6850 zł.
Mimo tego, od zawsze traktuje się złoto jak "bezpieczną przystań" w trudnych czasach. Nie inaczej jest teraz, co pokazują statystyki zakupów kruszcu. Można mówić o gorączce złota nie widzianej od wielu lat.