Festiwal w Olsztynie potrwa cały majowy weekend. Choć pogoda nie zachęca do aktywności na dworze, to zupełnie, jak się okazuje, nie przeszkadza w kosztowaniu pyszności prosto z okienka.
Na miejskiej plaży w Olsztynie jeszcze do poniedziałku stać będą pojazdy oferujące różnego rodzaju smakołyki. Zjeść można chińskie bułeczki baozi, przysmaki kuchni meksykańskiej, azjatyckie makarony z woka, czeskie langosze, hiszpańskie churrosy czy nawet gruzińskie chinkali.
Czytelnik, który przysłał nam zdjęcie, niepokoi się jednak warunkami, w jakich odbywa się impreza. - Na jedzenie trzeba czekać nawet godzinę. Ludzie stoją w ścisku - powiedział nam mieszkaniec Olsztyna.
Tymczasem według zapowiedzi organizatorów powinno być bezpiecznie. Na imprezie nie ma stoików i ma tam obowiązywać zasada DDM – dystans, dezynfekcja, maseczki. Co do dystansu i maseczek, można mieć pewne wątpliwości patrząc na zdjęcie. Miejmy zatem nadzieję, że chociaż dezynfekcja jest odpowiednia.
Wszyscy pracownicy food trucków musieli zobowiązać się do przestrzegania aktualnych obostrzeń sanepidu dotyczących gastronomii. Jak widać jednak nad tłumem nie tak łatwo zapanować.
Zarówno klienci restauracji, jak i ich właściciele nie muszą czekać na 15 maja, kiedy będzie można zjeść posiłek w ogródku. Jedzenie z food trucka przez całą pandemię traktowane jest jako jedzenie na wynos i jako takie jest dostępne.
Dlatego goście festiwalu nie muszą przejmować się problemami z rezerwacjami, z czym muszą się liczyć goście restauracji. Jak już pisaliśmy, w Polsce szykuje się szaleństwo jak w Wielkiej Brytanii.
Polacy stęsknieni wyjść do restauracji, rzucili się do telefonów. W wielu restauracjach, nie ma już wolnych miejsc na 15 i 16 maja. Między stolikami muszą być odstępy, miejsc jest więc mniej niż zwykle. Wszystko, by zachować bezpieczeństwo sanitarne.