8,4 proc. - o tyle wg firmy Conpeiro, wzrosła liczba L4 wystawionych w drugim kwartale 2020 r. w porównaniu do drugiego kwartału roku ubiegłego. Chodzi o zwolnienia lekarskie w przedziale od 6 do 14 dni. Firma przygotowuje raporty na podstawie danych pobranych z systemów swoich klientów, czyli 140 firm. Głównie są to przedsiębiorstwa z sektora produkcyjnego.
Z analiz firmy wynika również, że od kwietnia do czerwca 2020 r. znacząco spadła w porównaniu do analogicznego okresu 2019 r. liczba unikalnych zwolnień (wystawionych tylko raz danej osobie). W 2019 r. było ich 43 proc., a w tym jest już 28 proc. To oznacza, że 15 proc. zatrudnionych ponawiało swoje L4.
Co ciekawe, w czasie częściowego rozmrażania gospodarki, pracownicy brali też mniej krótkich zwolnień: od 1 do 5 dni. Ich liczba, w porównaniu do drugiego kwartału 2019 r., spadła aż o 10 proc.
Według prezesa firmy Conpeiro Mikołaja Zająca 8-procentowy przyrost zwolnień do 14 dni, to nie efekt przymusowej 14-dniowej kwarantanny, ale głównie obawa ludzi przed zwolnieniami z pracy. W ich statystykach nie były bowiem zliczane zaświadczenia z sanepidu, a wyłącznie zwolnienia lekarskie. Tyle że lekarze też mogą wystawiać L4 w związku z podejrzeniem zakażeniem wirusem.
Zając uważa jednak, że sektor produkcyjny, skąd pochodzi 95 proc. kontrolowanych przez jego firmę pracowników przebywających na L4, dotknięty jest obecnie inną pandemią niż COVID-19, mianowicie zwolnieniami grupowymi. Dotyczy to głównie branży motoryzacyjnej oraz producentów części zamiennych.
- W ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia ze zwolnieniami grupowymi w dużych zakładach na terenie całego kraju. Bez wątpienia epidemia koronawirusa zdecydowanie najwięcej szkód wyrządziła w branżach takich jak np. lotnicza czy turystyczna, ale nie tylko. Na naszą infolinię telefonowali pracownicy, obawiając się tego, że zostaną zwolnieni, a ich koledzy, którzy przebywają na chorobowym - nie. W ten właśnie sposób napędza się błędne koło fałszywych zwolnień chorobowych - relacjonuje prezes.
Zwraca też uwagę, że przy restrukturyzacjach zatrudnienia w dużych zakładach informacje o kryteriach selekcji - tzw. kluczu zwolnień - podawane są na ogół do publicznej wiadomości i każdy pracownik może oszacować ryzyko, czy zwolnienia go obejmą.
Pytany, dlaczego pracownicy uciekają na 14-dniowe L4, zamiast od razu pójść na dłuższe zwolnienie, np. 30-dniowe, odpowiada, że krótsze zwolnienia są "bezpieczniejsze", gdyż nie są objęte kontrolami ZUS.
- Z uwagi na ograniczone moce przerobowe, takie zwolnienia są dla ZUS-u za krótkie do wezwania na komisję czy przeprowadzenia kontroli – mówi Zając.
W ZUS bez zmian
Conperio ma jednak dane jedynie z firm, z którymi współpracuje. Natomiast ZUS nie widzi znaczącego wzrostu liczby zwolnień chorobowych w drugim kwartale 2020 r. Po marcowym piku, który wyniósł ponad 3,3 mln, nastąpił szybki ich spadek przeszło o połowę. W maju było ich tylko 1,38 mln, w czerwcu 1,48 mln, a w lipcu 1,5 mln.
To, jak podkreśla rzecznik prasowy ZUS, Paweł Żebrowski, powrót do normy, czyli porównywalne dane do tych ubiegłorocznych.
- Dominującą przyczyną absencji chorobowej w pierwszym półroczu 2020 r. były sytuacje związane z ciążą, porodem i połogiem. W porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego zauważalny jest jednak spadek liczby dni absencji w tej grupie o 1,4 pkt procentowego - informuje rzecznik ZUS.
Dodaje, że jednocześnie nastąpił wzrost o 2,9 pkt procentowego liczby dni absencji chorobowej w związku z zaburzeniami psychicznymi i zaburzeniami zachowania.
Skokowego wzrostu zwolnień z pracy nie widać też na razie w statystykach Urzędów Pracy. Stopa rejestrowanego bezrobocia w czerwcu 2020 r. wyniosła 6,1 proc. i była tylko o 0,1 proc. wyższa niż w maju. Poza tym wielu pracodawców, którzy znaleźli się w tarapatach w związku z kryzysem, w drugim kwartale tego roku korzystało już z tarcz antykryzysowych. Jeśli zwolniliby pracowników, na których pobrali pomoc publiczną, musieliby ją zwrócić.
Jednak prezes Zając uważa, że oficjalne dane dotyczące zatrudnienia nie w pełni odzwierciedlają faktyczną sytuację na rynku pracy, a aktualna stopa bezrobocia jest w praktyce wyższa, niż wynika to z informacji Urzędów Pracy.
Jarosław Adamkiewicz, ekspert rynku pracy z BCC potwierdza, że docierały do nich sygnały od przedsiębiorców dotyczące ucieczek pracowników przed zwolnieniem z pracy na tzw. chorobowe, ale miało to miejsce głównie w okresie jeszcze zaostrzonych rygorów sanitarnych, gdy kontrola z ZUS była niemożliwa. Teraz zdarza się to już dużo rzadziej.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie