Wiele się w Polsce zmienia, ale wciąż nie przekonaliśmy się do żywienia w restauracjach. Zostawiamy w nich zaledwie 3,6 proc. domowego budżetu (ta wartość uwzględnia też wydatki hotelowe), co jest trzecim najniższym wynikiem w Europie - podaje Eurostat. Tymi właśnie wydatkami różnimy się od Unii Europejskiej najbardziej na minus. Mniej wydają już tylko Rumuni (3,1 proc.) oraz Serbowie (3 proc.).
Rumunów prześcignęliśmy zresztą dopiero w ubiegłym roku i to między innymi dlatego, że ich wydatki restauracyjno-hotelowe spadły, a nasze rosły. Na ten cel wydaliśmy w 2018 roku 10,4 mld euro, czyli 44 mld zł. To o jedną trzecią mniej niż w Irlandii, Belgii i Szwecji, krajach dużo mniej ludnych niż Polska - w Irlandii mieszka niecałe 5 mln osób, w Belgii 11 mln, a w Szwecji ponad 10 mln.
Trudno się dziwić, że największa polska sieć Sfinks Polska ma pod górkę. W trzech kwartałach 2019 spółka straciła prawie 15 mln zł i jej kapitały własne zrobiły się ujemne. Oznacza to, że jest już wyłącznie na łasce banków. Nadzieja tylko w tym, że wydatki Polaków na jedzenie poza domem jednak rosną.
Zobacz też: Jedzenie z dowozem. Cyfrowa rewolucja dotarła do gastronomii
Jeszcze dziesięć lat temu przeznaczaliśmy na ten cel zaledwie 2,8 proc. budżetu, czyli 6,2 mld euro rocznie. Najgorszy był 2009 rok, gdy w restauracjach i hotelach zostawiliśmy 5,5 mld euro. Teraz ta kwota jest prawie dwa razy wyższa.
Wysiłki Magdy Gessler w "Kuchennych rewolucjach", żeby restauracje w Polsce działały lepiej, napotykają jak widać jednak na barierę popytu. Oczywiście powodem jest wciąż dość niska zamożność społeczeństwa.
Według ostatnich danych GfK siła nabywcza Polaków wynosi 51,5 proc. średniej europejskiej. Restauracje to po prostu luksus, na który zbyt często nie możemy sobie pozwolić. Dużo taniej wychodzi gotowanie w domu. Aż 20,5 proc. dochodów przeznaczamy na mieszkanie, prąd, wodę i paliwa, czyli na rzeczy podstawowe, więc na zbytki niespecjalnie nam wystarcza.
Irlandczycy w domu nie jedzą
Najwięcej na restauracje i hotele wydają mieszkańcy Malty. Idzie na to aż 20,6 proc. budżetu domowego Maltańczyków, czyli prawie dwa razy więcej niż wydają na żywność poza restauracjami. Największa wartość tego rodzaju wydatków jest w Wielkiej Brytanii, we Włoszech i w Hiszpanii, gdzie łącznie przekraczają 100 mld euro rocznie.
Dużo więcej na restauracje niż na żywienie w domu wydają Irlandczycy, a konkretnie o 92 proc. więcej. Na kolejnych miejscach wśród zwolenników żywienia poza domem są wspomniana wyżej Malta, potem Cypr, Austria, Wielka Brytania, Hiszpania i Islandia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl