"Do wyjazdu zarobkowego za granicę (na ogół do Niemiec), najczęściej w poszukiwaniu wyższych zarobków, przymierza się 16,1 proc. badanych. To nieco mniej niż przed rokiem, gdy prawie 18 proc. Polaków mówiło o planach migracji zarobkowej, ale i tak sporo, biorąc pod uwagę dobrą koniunkturę na rynku pracy" - czytamy w gazecie.
Jak komentuje Jacek Męcina, ekspert rynku pracy i doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, galopująca inflacja bardzo obniża realną wartość wynagrodzeń, co – zwłaszcza u młodych ludzi – zwiększa motywację do poszukiwania szans na wyższe zarobki i lepszy standard życia.
Jeśli chodzi o preferowany kierunek wyjazdu zarobkowego, 33 proc. wskazało Niemcy, 16 proc. - Holandię, 9 proc. - Wielką Brytanię, 7 proc. - Norwegię, 4 proc. - Szwecję, 4 proc. - Austrię, 3 proc. - USA, 2 proc. - Francję, 2 proc. - Hiszpanię.
Płaca minimalna w górę
Tymczasem nowy niemiecki rząd zapowiada, że od przyszłego roku podniesie płacę minimalną do 12 euro za godzinę. Szykuje też szybsze i łatwiejsze uzyskiwanie niemieckiego obywatelstwa przy możliwości zachowania paszportu kraju pochodzenia migranta.
– Jeśli polscy przedsiębiorcy nie podniosą swoim pracownikom płac, Niemcy mogą ogołocić im rynek z fachowców – komentuje Bartosz Dudek, dziennikarz Deutsche Welle.
Niemiecka gospodarka wychodzi z pandemicznego kryzysu obronną ręką – przynajmniej jeśli chodzi o bezrobocie. – Dzisiaj w Niemczech to pracodawca musi prosić np. malarza, by ten zechciał u niego pracować. A chętnych do pracy jest w Niemczech jak na lekarstwo – mówi Bartosz Dudek, dziennikarz Deutsche Welle.
Jak dodaje, Niemcy dwoją się i troją, by zapełnić pół miliona wakatów. Jednym z posunięć, które ma zachęcić wykwalifikowanych migrantów zarobkowych do podejmowania tam pracy, jest podniesienie obecnej minimalnej stawki z 9,50 euro do 12 euro za godzinę pracy od przyszłego roku.