Co ma się zmienić? Obywatele państw UE w ciągu pierwszych trzech miesięcy pobytu w Niemczech nie będą otrzymywać zasiłku na dziecko, jeśli nie mają w tym okresie żadnych dochodów z pracy. Poza tym ostrzej karane ma być podrabianie zaświadczeń o zatrudnieniu, by wyłudzać Kindergeld i inne świadczenia. Niemiecki parlament chce też wzmocnić urząd, który zajmuje się zwalczaniem pracy na czarno.
Ilu Polaków pobiera zasiłek, który wynosi obecnie przynajmniej 194 euro (w przeliczeniu - ok. 830 zł) na jedno dziecko? Tego nie wiadomo, choć liczbę Polaków w Niemczech szacuje się na ok. 800 tys., a wśród nich jest sporo rodzin z dziećmi. Nie jest też tajemnicą, że wielu Polaków świadczenie wyłudza.
- Przyjeżdżają, meldują się z dziećmi, a w Niemczech tak naprawdę nawet nie mieszkają. Ale świadczenie oczywiście pobierają - mówi nam specjalistka od spraw administracyjnych, która pomaga Polakom za Odrą.
O tym, że faktycznie sporo jest takich przypadków, często pisały niemieckie media. Pod koniec 2018 r. tygodnik "Der Spiegel" opisywał na przykład, że podczas jednej kontroli stu podejrzanych przypadków w Duesseldorfie i Wuppertalu okazało się, że 40 wniosków o Kindergeld było całkowicie bezpodstawnych.
I z tym właśnie chcą teraz walczyć niemieckie władze. Co na to Polacy, którzy mieszkają za Odrą? - Nie tylko nie mam nic przeciwko, ale nawet jestem zwolenniczką takich propozycji. Polacy często przyjeżdżają do Niemiec, by żerować na świadczeniach. Oni szkodzą przede wszystkim nam, uczciwie pracującym Polakom. Psują nam wizerunek. Więc dobrze, że Niemcy zaczynają na poważnie walczyć z tym zjawiskiem - mówi nam pani Franciszka, mieszkanka przygranicznego Görlitz.
Co ciekawe jednak, inaczej na sprawę patrzy część niemieckich polityków i dziennikarzy. Przeciw wprowadzeniu obostrzeń w przyznawaniu Kindergeld w Bundestagu głosowała na przykład lewicowa partia Die Linke.
"Nieuczciwe przedstawianie Polski"
A w toczącej się na ten temat dyskusji, wielu publicystów ostrzega, że przedstawienie Polaków jako narodu "wyłudzającego Kindergeld" jest nie na miejscu - i nie ma zbyt wiele wspólnego z faktami.
Czytaj też: Bezdomni nad morzem zbierają "po niemiecku". "Niemcy są hojniejsi, czasem wrzucają po 10 euro"
- Przedstawianie Polski jako takiego szarego kraju, w którym człowiek nie ma szans na dobre życie - i musi się przeprowadzić do Niemiec, by godnie zarabiać, nie jest uczciwe. Przecież ten kraj radzi sobie naprawdę dobrze - ma kilkuprocentowy wzrost PKB i niemal nie ma bezrobocia. Jeśli ktoś się więc przeprowadza z Polski do Niemiec, to raczej po to, by móc się tu rozwijać i znaleźć dobre warunki zatrudnienia. Ale raczej nie po to, by w jakiś sposób oszukiwać i wyłudzać świadczenia - napisał polski korespondent stacji Deutschaldnfunk Florian Kellermann.
Kellerman przypomina też, że od kilku lat i w Polsce funkcjonuje odpowiednik niemieckiego Kindergeld - czyli program "500 plus".
Dziennikarz uważa, że owszem, zdarza się, że rodzice z Polski przeprowadzają się do Niemiec tylko po to, by dostawać świadczenia socjalne. - Ale to naprawdę nieliczne przypadki - podkreśla.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl