Andrzej Domański, doradca gospodarczy Donalda Tuska, powiedział w poniedziałek w Polsat News, że nowa koalicja planuje utrzymanie cen energii elektrycznej na poziomach zbliżonych do obecnych przez pierwsze 6 miesięcy 2024 r., a ceny gazu zamierza zamrozić na cały kolejny rok.
- Już prowadzimy rozmowy na ten temat. Tak radykalny wzrost cen energii dla gospodarstw domowych jest absolutnie nie do zaakceptowania. Mamy konkretne wyliczenia dot. zamrożenia cen na poziomie zbliżonym do tegorocznych. W nieskończoność mrozić się nie da, a w rozmowach pojawia się termin kolejnych 6 miesięcy. Jeśli chodzi o gaz, widzimy miejsce dla zamrożenia cen na cały 2024 r., a później stopniowo chcemy dojść do cen rynkowych - przekonywał.
Zamrożenie cen energii. Jak to wpłynie na inflację?
To nowy scenariusz dot. cen w kraju, który może oznaczać, że na wiosnę inflacja spowolni do ok. 3,5 proc., czyli zbliży się do zakresu wahań akceptowalnego przez Narodowy Bank Polski (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.)
Zdaniem ekonomistów Santander Bank Polska przedłużenie zamrożenia cen energii i gazu obniżyłoby prognozę inflacji na początku 2024 r. łącznie o ok. 2 pkt. proc.
"W scenariuszu, o którym mówił poseł Domański dynamika CPI (inflacji konsumenckiej - przyp.red.) w marcu-kwietniu mogłaby przejściowo zbliżyć się do 3,5 proc. rok do roku, po czym ponownie odbiłaby w kierunku 7 proc. w II półroczu 2024 r." - wyliczają.
Efekt bazy w inflacji
Skąd taka huśtawka cen? Przede wszystkim główną rolę odegrałby tu tzw. efekt bazy, czyli odniesienie do poziomu cen z wiosny 2023 r. W marcu inflacja wyniosła 16,1 proc., a w kwietniu 14,7 proc. To bardzo wysokie pułapy, które w przyszłym roku będą stanowić ważny punkt odniesienia.
Z kolei, po odmrożeniu cen w drugiej połowie przyszłego roku czeka nas skokowa podwyżka inflacji. W niedzielę na LinkedIn do tego tematu odniósł się także Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
"Zostawiają (politycy Zjednoczonej Prawicy) gospodarkę z wieloma wygasającymi ingerencjami administracyjno-regulacyjnymi w procesy cenowe. Oznacza to ryzyko wzrostu inflacji po ich usunięciu lub, alternatywnie, wysokie koszty budżetowe i dalsze odkształcenia poziomu cen rynkowych, z konsekwencjami w postaci złej alokacji zasobów, o ile ingerencje fiskalne zostaną przedłużone" - wyjaśnił.
Co zrobi NBP?
W tym kontekście należy zadać pytanie, co w takim razie zrobi Rada Polityki Pieniężnej. Najbliższa decyzja dot. stóp procentowych ma zapaść już w tę środę.
Ekonomiści ING Banki Śląskiego spodziewają się, że Rada obniży stopy NBP o 25 pb (główna do 5,50 proc.), chociaż ich zdaniem nie można wykluczyć scenariusza stabilizacji stóp.
"Spodziewamy się, że RPP przyjmie ostrożniejszą postawę, odnosząc się do wcześniejszych zapowiedzi prezesa o ograniczonej przestrzeni do dalszych cięć stóp procentowych m.in. z uwagi na oczekiwane odbicie koniunktury oraz silną ekspansję fiskalną" - wskazują.
W czwartek za to odbędzie się konferencja prasowa prezesa NBP A. Glapińskiego, która powinna pozwolić na lepszą ocenę nastawienia RPP w najbliższych miesiącach.
"W grudniu Rada zwykle unika zmian stóp procentowych i spodziewamy się, że podobnie będzie w tym roku. Także kolejne miesiące mogą przynieść stabilizację stóp procentowych, gdyż decydenci będą chcieli zobaczyć wpływ decyzji politycznych i administracyjnych na kształtowanie się inflacji na początku 2024. W szczególności niepewność dotyczy przyszłości zerowej stawki VAT na żywność, a także skali podwyżek cen energii elektrycznej i gazu dla gospodarstw domowych, działań osłonowych rządu w tym obszarze oraz wpływu wspomnianych czynników na poziom inflacji. Możliwe, że na kolejną niewielką obniżkę stóp procentowych RPP zdecyduje się dopiero przy okazji publikacji marcowej projekcji NBP" - dodają specjaliści banku ING.