Polaków czeka zaskoczenie? Takich danych o inflacji nikt by się nie spodziewał

W piątek 29 lipca Główny Urząd Statystyczny opublikuje dane o inflacji w Polsce za lipiec tego roku. Jeśli spełniłyby się przewidywania niektórych ekonomistów, może nas czekać pozytywne zaskoczenie. Pierwszy raz od miesięcy wzrost cen może spowolnić. Zła wiadomość jest taka, że tylko na chwilę.

W lipcu inflacja może zaskoczyć Polaków.
W lipcu inflacja może zaskoczyć Polaków.
Źródło zdjęć: © Getty Images, | Mateusz Wlodarczyk
Damian Szymański

Inflacja w czerwcu w Polsce wyniosła 15,5 proc. rok do roku (r/r) wobec 13,9 proc. r/r w maju. Był to najgorszy odczyt od 25 lat. Ceny nośników energii rosły wolniej, niż wstępnie szacowano, a ceny żywności nieco szybciej. Lipiec może w tym temacie przynieść jednak jeszcze większe zmiany, choć mogą być one zaskakujące. Dlaczego?

Inflacja w Polsce w lipcu 2022 r. - prognozy ekonomistów

Otóż ekonomiści spodziewają, że pierwszy od wielu miesięcy wzrost cen rok do roku mógł być wolniejszy niż w czerwcu. A to oznaczałoby pewną stabilizację po galopadzie inflacyjnej, która w zasadzie zaczęła się od lutego 2021 r., startując z poziomu 2,4 proc. i docierając do 15,5 proc. obecnie.

Ciekawe szacunki przestawili w tym zakresie ekonomiści Santander Bank Polska. Według nich stopa inflacji obniży się w lipcu do 15,2 proc. rdr (wobec 15,5 proc. w czerwcu), głównie za sprawą wyraźnie tańszych paliw. To byłoby pozytywne zaskoczenie, co dawałoby pewien oddech w zadyszce duszącej drożyzny.

"Mediana prognoz w Bloombergu jest na razie na poziomie 15,6 proc. rdr (mało odpowiedzi w ankiecie), więc tak niski odczyt może być sporym szokiem dla rynku i raczej mocno by zmniejszył szanse na podwyżkę stóp przez RPP we wrześniu" - piszą analitycy banku.

Z kolei zdaniem ekspertów z Credit Agricole, inflacja zwiększyła się do 15,6 proc., co i tak by prawie nie odbiegało od poziomu obserwowanego w czerwcu.

"Uważamy, że wyższa inflacja w lipcu będzie efektem wyższych dynamik cen żywności i nośników energii. Z kolei inflacja bazowa nie zmieniła się w lipcu w porównaniu do czerwca, a tempo wzrostu cen paliw obniżyło się. Nasza prognoza kształtuje się poniżej konsensusu (15,7 proc.), a tym samym jej materializacja będzie lekko negatywna dla kursu złotego i rentowności polskich obligacji" - czytamy w analizie francuskiego banku.

Inflacja w drugiej połowie roku. Co nas czeka?

Także specjaliści Banku Ochrony Środowiska spodziewają się, że po tym jak w czerwcu inflacja czwarty miesiąc z rzędu skokowo wzrosła, w III kw. wskaźnik CPI ustabilizuje się blisko czerwcowego poziomu (15,5 - 16 proc. r/r). Ich zdaniem od lipca efekty statystyczne zaczną oddziaływać hamująco na wzrost inflacji. "W 2021 r. (w II połowie roku) ujawniły się pierwsze silniejsze symptomy wyższej dynamiki cen w efekcie postcovidowego odbicia popytu i "wąskich gardeł" w globalnych systemach logistycznych" - przekonują.

Co więcej, według nich o tym, który z wakacyjnych miesięcy wyznaczy ostatecznie lokalne maksimum CPI w tym roku i na jakim poziomie, zdecyduje głównie sytuacja cenowa paliw, żywności i opału. "Szacujemy, że wskaźnik CPI powinien obniżyć się do 14 proc. - 14,5 proc. na koniec tego roku" - podsumowują.

Z kolei jak wynika z lipcowej projekcji Narodowego Banku Polskiego, centralna ścieżka projekcji NBP zakłada, że inflacja w tym roku wyniesie 14,2 proc., w 2023 r. - 12,3 proc., a w 2024 r. - 4,1 proc. Szczyt inflacji ma nastąpić w pierwszym kwartale przyszłego roku z CPI na poziomie 18,8 proc. To co innego, niż mówił prezes Glapiński czy wiceprezes NBP Marta Kightley, którzy przekonywali, że zenit wzrostu cen nad Wisłą nastąpi w te wakacje.

Źródło artykułu:money.pl
Komentarze (926)

Wybrane dla Ciebie