Na półtora miliarda lewów - ok. 750 mln euro - rocznie szacowane są łapówki, które dostają w Bułgarii urzędnicy za załatwianie zamówień państwowych - informuje dziennik _ Standart _, cytując analizę pozarządowego Ośrodka Badania Demokracji.
Według autora obszernej analizy Rusłana Stefanowa w ostatnich latach ponad czterokrotnie zmniejszyła się liczba uczestników przetargów na realizację zamówień państwowych.
W 2002 r. z istniejących w kraju około 200 tys. firm do udziału w przetargach zgłaszało się 90 tys. Obecnie liczba kandydatów wynosi 20 tys. - _ Oznacza to, że w wielu konkursach jest tylko jeden uczestnik, co pozwala na powstanie długotrwałych stosunków korupcyjnych _ - zaznacza Stefanow.
_ - Na łapówki za otrzymanie zamówienia państwowego przypada około 30 proc. wartości samego zamówienia. Suma łapówek jest szacowana na 1,5 mld lewów (750 mln euro) rocznie, czyli około 2 proc. produktu krajowego brutto _- pisze Stefanow.
Kontrolę nad realizacją zamówień państwowych sprawują trzy instytucje: Agencja Zamówień Państwowych, Państwowa Inspekcja Kontroli Finansowej i Izba Rozliczeniowa. Według pierwszej z nich ponad połowę wszystkich zamówień państwowych realizowano z naruszeniem prawa. Agencja sprawdziła 194 procedury organizowania konkursów od początku 2009 r. Tylko w 64 przypadkach nie odnotowano nieprawidłowości.
W ubiegłym tygodniu prokurator naczelny Borys Wełczew powiedział, że jedną z głównych słabości w ustawodawstwie regulującym zamówienia państwowe jest brak kontroli bieżącej. Do kontroli dochodzi dopiero po realizacji projektu.
Według Wełczewa ustawę o zamówieniach państwowych należy znowelizować i wprowadzić zakaz podpisywania umów przez ministrów, bo są oni politykami. Odpowiedzialność za przetargi należy według prokuratora złożyć na ekspertów - sekretarzy odpowiednich resortów.
Trzej członkowie poprzedniego gabinetu bułgarskiego, który ustąpił w lipcu, są podejrzani o defraudacje, związane z zamówieniami państwowymi.