*Szef kancelarii premiera uważa, że wizytaDonalda Tuskaw Peru i Chile była bardzo ważna i podkreśla, że premier nie był na urlopie, tylko cały czas pracował. *
- _ To były uczciwie i rzetelnie wydane pieniądze. Jeśli bierzemy pod uwagę rangę tej wizyty i jej koszty, obawiam się, że naprawdę państwa oceny są mocno przesadzone _ - powiedział Arabski w RMF FM. Odniósł się w ten sposób do krytyki, m.in. ze strony PiS, że premier wybrał się w _ podróż życia _ za publiczne pieniądze.
Pytany, dlaczego premier nie wziął urlopu, Arabski powiedział, że Tusk był cały czas w pracy. Z kolei - jak tłumaczył - tradycją w Ameryce Łacińskiej podczas oficjalnych wizyt jest zapraszanie szefów rządów z małżonkami.
- _ Choćby to Machu Picchu to nie była nasza fanaberia, tylko radość Peruwiańczyków z tego, że mogą pokazać takie miejsce. Oni nas tam serdecznie zapraszali, tak samo jak szefa Komisji Europejskiej czy innych premierów, czy prezydentów. Część z nich skorzystała z tego wyjazdu, część pojechała gdzie indziej _ - powiedział Arabski.
Pytany, po co były wcześniejsze _ szopki _ z rejsowymi lotami, odpowiedział, że szef rządu korzysta z takich połączeń, gdy jest to opłacalne. Podkreślił, że w przypadku podróży do Peru i Chile takie rozwiązanie nie było możliwe.
Pytany, dlaczego Tusk podczas szczytu przywódców i szefów rządów państw UE oraz Ameryki Łacińskiej w Limie został posadzony obok oskarżanego o wspieranie terroryzmu prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza, powiedział, że to wynikało z protokołu. Podkreślił, że nie można tego nazwać _ wpadką _. Jego zdaniem Chavez był zaproszony na szczyt, aby bliżej poznał polityków UE i _ nie mówił o nich takich rzeczy jak ostatnio _.