*"Nie ma nic co by mnie obciążało"- stwierdziła Zyta Gilowska po przejrzeniu swojej teczki. Przyznała jednak, że została zarajestrowana jako tajny współpracownik, lecz stało się to, bez jej wiedzy i woli. "Beat" było więcej - dodała. *
Zyta Gilowska zakończyła przeglądanie swojej teczki w Kancelarii Tajnej Sądu Lustracyjnego. Była minister finansów po zapoznaniu się z dokumentami na swój temat oświadczyła, że nie ma tam nic, co by ją obciążało. Przyznała, że została zarejestrowana przez SB bez swojej wiedzy i woli jako tajny współpracownik Beata, ale dodała, że było kilka osób zarejestrowanych pod tym pseudonimem. Według byłej wicepremier, wszystkie dokumenty na ten temat są bezwartościowe i niczego nie wyjaśniają. Oświadczyła, że nie może podać szczegółów, bo materiały są tajne. Po wyjściu z Sądu Lustracyjnego Gilowska pytała retorycznie dziennikarzy, jak można za pomocą kilku bezwartościowych świstków dokonywać zamachu stanu i zmieniać rząd.
Proces lustracyjny Zyty Gilowskiej rozpocznie się 2 sierpnia. Nie wiadomo, czy zostanie on zakończony w czasie obowiązywania dotychczasowej ustawy lustracyjnej.
O współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa oskarżył Zytę Gilowską Rzecznik Interesu Publicznego. Następstwem oskarżenia była dymisja Gilowskiej ze stanowiska ministra finansów i wicepremiera. Gilowska twierdzi, że nigdy nie współpracowała ze Służbą Bezpieczeństwa.