Pretekstem do walki z białoruskimi obrońcami praw człowieka stało się rzekome niepłacenie podatków - donosi Rzeczpospolita.
Dotacje z międzynarodowego funduszu Tacis, z których utrzymuje się Komitet zgodnie z umowami międzynarodowymi są nieopodatkowane, potwierdził to nawet białoruski Najwyższy Sąd Gospodarczy.
Jednak po tym, jak organizacja skierowała do sądu skargi na Centralną Komisję Wyborczą po marcowych wyborach prezydenckich, domagając się unieważnienia rejestracji Aleksandra Łukaszenki, wyrok Najwyższego Sądu Gospodarczego został błyskawicznie unieważniony.
Według Rzeczpospolitej Komitet Helsiński musi teraz zapłacić 75 tysięcy dolarów zaległego podatku - na poczet tej należności komornicy przejęli już cały jej ruchomy majątek: komputery, faks, telefony, wyposażenie biura.
Białoruskie Ministerstwo Sprawiedliwości zwróciło się też do Sądu Najwyższego z wnioskiem o likwidację komitetu. "Do tej pory nie zdarzyło się, by w jakimkolwiek kraju zlikwidowano Komitet Helsiński. Mam nadzieję, że nie stanie się to na Białorusi" - mówi Rzeczpospolitej szefowa organizacji, Tatiana Proćko.