Tylko tydzień został mieszkańcom Pomorza, aby zgłosić zastrzeżenia do skutków budowy Gazociągu Północnego na środowisko naturalne Bałtyku.
"Gazeta Wyborcza" zauważa, że rząd nie powołał jeszcze zespołu ekspertów, który opracuje oficjalne stanowisko Polski w tej sprawie.
Konsorcjum, które zajmie się budową gazociągu przedstawiło nadbałtyckim państwom ostateczny raport o oddziaływaniu inwestycji na środowisko. Na tej podstawie rządy ocenią, czy plany konsorcjum nie doprowadzą do katastrofy ekologicznej na Bałtyku i czy zgadzają się na inwestycję.
Z niewielkiej informacji na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska wynika, że konsultacje dotycząc zaczęły się w Polsce 9 marca. Postępowanie prowadzi Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska - nowa struktura, która kilka miesięcy temu przejęła kompetencje ministra środowiska w sprawach ocen oddziaływań na środowisko.
Zgodnie z prawem międzynarodowym zablokować inwestycję mogą tylko państwa, których morskie strefy interesów przetnie rura - Rosja, Finlandia, Szwecja, Dania i Niemcy. Pozostałe państwa, także Polska, mogą zgłaszać swoje opinie i zastrzeżenia.
Gazociąg Północny ma służyć do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec. Według projektu, ma przebiegać po dnie Morza Bałtyckiego, omijając Polskę i republiki bałtyckie.