*Po ujawnieniu nieprawidłowości, do których doszło w ambasadach w USA i Turcji, kierowanych przez Łaczezara Petkowa i Branimira Mładenowa, władze rozważają wprowadzenie sugerowanego przez nacjonalistów zakazu głosowania poza granicami kraju. *W USA zginęły kartki wyborcze, wrzucone do urny w ambasadzie w Waszyngtonie. Chodzi o kilkaset głosów, które należało wysłać pocztą dyplomatyczną do Centralnej Komisji Wyborczej w Sofii. Jak wykazała kontrola, zostały one przez pomyłkę wyrzucone.
Znacznie poważniejszy jest przypadek ambasady w Turcji, gdzie 93 tys. głosów Turków o podwójnym, bułgarsko-tureckim obywatelstwie zagwarantowało wejście do parlamentu siedmiu z ogólnej liczby 38 posłów partii mniejszości tureckiej - Ruchu na rzecz Praw i Swobód (DPS), co zapewniło jej pozycję trzeciej siły parlamentarnej. Według nacjonalistycznej partii Ataka, która zasygnalizowała problem, podczas głosowania w Turcji doszło do masowych naruszeń, głównie do wpisywania na listy martwych dusz.
Dekret o odwołaniu dwóch ambasadorów powinien podpisać prezydent Georgi Pyrwanow. Kancelaria prezydenta odmówiła komentarza.
Jednocześnie władze bułgarskie rozważają sugerowaną przez nacjonalistów możliwość wprowadzenia zmian w ordynacji wyborczej, zakazujących głosowania poza granicami kraju. _ Należy zastanowić się, czy powinniśmy organizować wybory za granicą _ - powiedziała minister Żelewa w komercyjnej telewizji Nowa. Według niej praktyka 20 lat pokazała, że podczas głosowania za granicą _ dochodzi do licznych, drastycznych naruszeń _. Żelewa zapewniła, że decyzja w tej sprawie zapadnie po społecznej dyskusji.
Poza granicami kraju żyje około miliona bułgarskich emigrantów.