Jacek Kurski z PiS powiedział, że Milan Subotić uczestniczył w "prowokacji politycznej", jaką była przed tygodniem emisja taśm z nagraniem rozmów Renaty Begier z Adamem Lipińskim i Wojciechem Mojzesowiczem.
Wtorkowa "Gazeta Polska", powołując się na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI napisała, że Subotić, który doradza przy akceptacji programów publicystycznych TVN, m.in. programu "Teraz My", współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL.
We wtorkowej audycji "Teraz My", Kurski mówił, że "kiedy Solidarność rozjeżdżano gąsienicami czołgów w latach 80., ludzi internowano, wyrzucano dziennikarzy z pracy, pan Milan Subotić został wprowadzony do dyrekcji programów informacyjnych, odpowiadał za wiadomości, stał za tymi wszystkimi propagandowymi prowokacjami, jak relacja z morderstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Całą propagandę stanu wojennego przeżył".
Poseł PiS powiedział też, że w 1992 roku, jako asystent dyrektora
Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, spotkał się Suboticiem, który -jak mówił - "był wydawcą, miał pod sobą - jako guru - całe tak zwane kombo dziennikarzy: Tomasz Lis, Katarzyna Kolenda - niezwykle aktywnych ludzi w oczernianiu rządu Jana Olszewskiego i w preparowaniu takiego przekazu, który miał robić z Polaków - patriotów: prawicowców, oszołomów i wpływać na decyzje polityczne".
Kurski powiedział także, iż w 1996 roku pan Milan Subotić uczestniczył, "razem z mafią pruszkowską w klubie Dekadent w słynnej libacji - popijawie, po której musiał się pożegnać z Telewizją (Polską). I taki człowiek, kompletnie skompromitowany, zostaje sekretarzem programowym telewizji TVN. To jest skandal, panowie. To jest hańba, jeżeli ktoś taki zostaje waszym nadzorcą i
nadzoruje was w tego rodzaju prowokacjach przeciwko legalnemu
rządowi Rzeczpospolitej. To jest po prostu skandal" - mówił.
Prowadzący program Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski reagowali: "Pan kłamie, panie pośle, to co pan mówi nie jest prawdą, proszę nam udowodnić, że w produkcji naszego programu brał udział Subotić. On nie jest naszym nadzorcą".
Cała audycja upływała w gorącej atmosferze, momentami dochodziło
do gwałtownej wymiany zdań. Na koniec Kurski powiedział, że "ludzie przejrzą na oczy i zobaczą, że to była (afera taśmowa - PAP) ohydna próba obalenia rządu. Spotkamy się 7 października o godz. 13. pod Pałacem Kultury na wiecu poparcia dla rządu i zobaczycie wtedy - ilu nas jest".
Bronisław Komorowski (PO), który uczestniczył w następnej części audycji powiedział, że taśmy z rozmów posłanki Samoobrony z ministrami "muszą doprowadzić do głębokiej przebudowy sceny politycznej".
Tzw. taśmy Renaty Beger (Samoobrona), czyli nagranie z ukrytej kamery w którym ministrowie w Kancelarii Premiera Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz rozmawiali z posłanką m.in. o stanowisku dla niej w Ministerstwie Rolnictwa w zamian za przejście do PiS, wyemitowano w ubiegłym tygodniu.
Autorzy programu wyjaśnili wówczas, że nagranie spotkania m było
ich pomysłem.