Jakby to nie brzmiało, efekty wzrostu gospodarczego świetnie widać na cmentarzach. Z roku na rok rośnie sprzedaż zwłaszcza akcesoriów do ozdoby grobów.
Większość z nich pochodzi z... Chin. Czy to etyczne, czy nie – można się kłócić – ale na pewno zyskowne: pośmiertne losy ludzkiego ciała stają się dla wielu atrakcyjnym biznesem. Coraz mniej "modny" jest tradycyjny pochówek zwłok w ziemnym grobowcu. Sama kremacja również nie jest już "trendy".
Praktyczni i ekologiczni Amerykanie wymyślili znacznie tańszą i bardziej "przyjazną" metodę zmieniania nas w proch. Ciało jest zanurzanie w ciekłym azocie, następnie kruszone i dopiero wówczas trafia do urny. Nagrobki bliskich też nie są już zdobione banalnie. Gadżetów jest na nich coraz więcej. Nie wystarczają już lampiony z parafiną. Pojawiają się grające znicze, błyszczące figury z diodami, sztuczne drzewa i krzewy. Pomysłów co nie miara. I są już na polskich cmentarzach, a zarabia się na nich z roku na rok więcej. Przedsiębiorczy biznesmeni pozwalają natomiast potomkom wykorzystać swe ciała np. w celach ozdobnych .
W USA szczytem mody jest wykonywanie biżuterii z bliskich, którzy odeszli z _ Kwitnie biznes, przekształcający zwłoki naszych najbliższych w biżuterię, dzieła sztuki, bądź też wysyłający je w kosmos _tego świata. Zwłoki są kremowane, a powstały w ten sposób węgiel poddawany jest w specjalistycznym laboratorium dalszej obróbce termicznej i ciśnieniowej. Efekt to przemiana węgla w diament. W zależności od wielkości kamienia (ilości karatów) oraz jego koloru ceny takiej usługi wahają się od 2000 USD do 20 000 USD. Jak sprawdziliśmy i ta moda dotarła do Polski. Prochy kremowane są w kraju i przesyłane do USA. Tam w laboratoriach firmy LifeGem zamienia się je w biżuterię.
Choć wydaje nam się to wielce podejrzane, bo przecież po kremacji pozostaje przede wszystkim popiół złożony z tlenku wapnia, a nie z węgla. No, ale niech im będzie... Zmarłych bliskich można także zmienić, za odpowiednią opłatą, w dzieła sztuki. Amerykańska firma Eternal Yours Memorial Art. oferuje usługę polegającą na zmieszaniu prochów z farbą, a następnie stworzeniu obrazu na nasze zamówienie. Maksymalna cena za taką usługę nie przekracza 1000 USD. Mniejsze formy malarskie można zamówić nawet za jedną trzecią tej sumy. Wyjątkowo ekstrawagancką ofertę ma firma Houston's Celestis, która za kilkadziesiąt tysięcy dolarów może umieścić szczątki w kosmosie.
Kapsuła z prochami przez określony czas będzie krążyć po orbicie, a następnie ulegnie spaleniu w atmosferze ziemskiej. W polskiej ziemi, ale w chińskim grobie .W Polsce wciąż największym powodzeniem cieszą się tradycyjne pogrzeby. Jednak i to jest opłacalny biznes.Z naszymi kamieniarzami konkurują w tej chwili Chińczycy. Na polskich cmentarzach można zauważyć coraz więcej nagrobków sprowadzanych z Państwa Środka. Nawet z kosztami transportu są co najmniej o połowę tańsze niż te produkcji krajowej. Za wykonane przez polskich kamieniarzy proste grobowce trzeba zapłacić 3 tys. zł. Takie same, ale wykonane w Azji_ Za polski grobowiec zapłacimy trzy tysiące - za chiński tylko dwa _ można kupić już za 2 tys., lub nawet taniej. Według katalogów firm importujących tego typu wyroby z Chin, najtańsze grobowce zrobione z jasnego granitu i kosztują już od tysiąca złotych. Firmy oferujące chińskie nagrobki mają w swojej ofercie prawie 100 modeli. Najdroższe po około 5000 zł.
Listopadowy biznes
Największe obroty notują jednak przedsiębiorcy zarabiający na wystroju grobowców. Dla nich dzień Wszystkich Świętych to prawdziwe żniwa. Według szacunków, nawet 80 procent rocznej produkcji zniczy (szacowana jest na przeszło 300 milionów sztuk) jest sprzedawana właśnie tuż przed i po 1 listopada. „Każdego roku wzrasta nam sprzedaż. Nawet o 100 procent” – usłyszeliśmy w dziale promocji huty szkła Wymiarki, firmy będącej w czołówce producentów zniczy. Potwierdzają to również handlowcy. „Choć większość klientów będzie robiła zakupy tuż przed dniem Wszystkich Świętych, to nasi klienci już kupili więcej zniczy niż w zeszłym roku” – mówi rzecznik sieci hipermarketów Tesco, Przemysław Skory. Jego firma zebrała w magazynach na ten rok, aż pięć milionów zniczy. Poza lampkami nagrobnymi dużym powodzeniem cieszą się inne ozdoby. Coraz modniejsze są sztuczne kwiaty. „Klienci Tesco w tym roku kupili prawie dwa miliony sztucznych kwiatów” – mówi Skory. O ile lampki nagrobne produkowane są jeszcze w Polsce, o tyle dodatki
opanowali już Chińczycy. Z Państwa Środka pochodzi praktycznie 100 procent sztucznych kwiatów Bogdan Majer, menedżer w hurtowni kwiatów Sabinex:_ Pracuję w tej branży już 10 lat i nie znam ani jednego polskiego producenta sztucznych kwiatów. Cały towar importujemy z Chin. _ Jakość towaru z roku na rok jest lepsza, a jednocześnie ceny spadają. Kiedyś za wiązankę trzeba było zapłacić 10 zł, teraz taka sama kosztuje góra trzy złote” – dodaje. Jedynym polskim akcentem na grobach są chryzantemy. Te kwiaty hurtownie kupują od naszych ogrodników. I ponoć chińskie sztuczne rośliny im nie mogą zagrozić. „Wiele zależy jednak od pogody. Kiedy są przymrozki, klienci wolą sztuczne kwiaty. W tym roku lepiej się sprzedają chryzantemy” – mówi Majer. Niestety, nie wiadomo dokładnie, ile Polacy wydają na Wszystkich Świętych. Można tylko oszacować, że grube miliony.
ZOBACZ TAKŻE:
Innowacje w biznesie funeralnym