W Bangkoku zgromadziły się dziesiątki tysięcy antyrządowych demonstrantów. Są ranni, a sytuacja zaognia się.
Zwolennicy byłego premiera Thaksina Shinawatry chcą rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów. Obecny premier, Abhisit Vejjajiva, odrzucił żądanie. Prawdopodobnie decyzja ta wywołała fale protestów. Doszło m.in. do ataku przy użyciu granatów. Wybuch ranił dwóch żołnierzy.
Abhisit oświadczył, że _ wybory powszechne będą rozpisane dopiero wtedy, gdy zostaną ustalone zasady i w kraju zapanuje rzeczywisty spokój _. Dodał jednocześnie, że nie użyje siły wobec manifestantów.
Zwolennicy Thaksina zapowiadają, że od wtorku będą gromadzić dobrowolnie oddaną krew i obleją nią wszystkie bramy kancelarii premiera, siedziby jego partii oraz rezydencję w Bangkoku.
Protesty w Bangkoku. Zobacz reportaż AlJazeera English (ang.):
Społeczeństwo tajlandzkie dzieli się na zwolenników i wrogów Thaksina. Były premier cieszy się popularnością biedniejszych warstw społecznych, szczególnie na wiejskiej północy kraju. Natomiast Abhisit ma poparcie tradycyjnych elit w Bangkoku.
Thaksin Shinawatra kierował rządem Tajlandii w latach 2001-2006. Kiedy zarzucono mu korupcję i nepotyzm, został usunięty obalony przez wojskowy zamach stanu. W 2008 roku skazano go zaocznie na dwa lata więzienia po zarzutem nadużycia władzy. Anulowano mu też tajlandzki paszport. Obecnie przebywa na dobrowolnym zesłaniu w Dubaju.