Przedstawicielstwo Rosji przy Pakcie Północnoatlantyckim w Brukseli obsadzone jest rosyjskimi szpiegami i we wzajemnych stosunkach uprawiana jest zabawa w kotka i myszkę. Dochodzi do sytuacji zarówno komicznych, jak i poważnych - pisze tygodnik _ The Economist _.
Do poważnych tygodnik zalicza niedawne skazanie Estończyka na karę 12 lat pozbawienia wolności za szpiegostwo, a do komicznych - ustawienie ochroniarzy przed salą obrad NATO, by nie dopuścić do wślizgnięcia się na obrady Rosjan, którzy dla niepoznaki zdejmują plakietki.
Obserwacje te prowadzą według _ The Economist _ do wniosku, że stosunki NATO-Rosja i Unia Europejska-Rosja są dwuznaczne. Obie strony mają wiele wspólnych interesów, ale ich kontakty stoją pod znakiem _ gburowatej obojętności _.
Za najważniejszy z powodów tej sytuacji pismo uznaje to, że kwestia rozszerzenia NATO i UE na państwa, które Kreml uważa za przynależne do rosyjskiej strefy wpływów, zeszła na dalszy plan. Skutkiem może być według _ The Economist _ wyłonienie się _ nowej równowagi między Europą, Rosją, a USA _.
_ - Rosjanie już osiągnęli wiele z tego, na czym im zależało. Ważnym celem Moskwy było powstrzymanie rozszerzenia NATO i amerykańskich planów stacjonowania elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i w Czechach. Amerykanie obecnie mówią, że w pierwszej fazie planów wykorzystane zostaną okręty na morzu, a radar będzie bliżej Iranu. Perspektywa członkostwa Ukrainy i Gruzji w NATO jest odległa _ - wskazuje _ The Economist _.
_ - 20 lat od zakończenia zimnej wojny można wyzbyć się niektórych iluzji, w pierwszym rzędzie tej, iż Europa, Ameryka i Rosja są partnerami wyznającymi wspólny system wartości, choć nie oznacza to, że muszą być wrogami. Rosja ma prawo występować z nowymi inicjatywami w kwestii współistnienia, ale Europa i USA mają prawo domagania się od Moskwy wywiązania się z istniejących zobowiązań, w szczególności odnoszących się do praworządności _ - wskazuje pismo.
_ Mimo szpiegostwa rozsądek przemawia za tym, by mieć rosyjskich dyplomatów w NATO _ - dodaje tygodnik, ale zastrzega, że na razie wiarygodnym obrońcą bezpieczeństwa w Europie pozostaje USA.