Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, nad którą zakończył prace Sejm _ nadaje się tylko do kosza _ - uważa prof. Maciej Mrozowski, medioznawca.
Ekspert szczególnie krytykuje umożliwienie ministrowi skarbu odwoływania członków zarządów w TVP i Polskim Radiu.
- _ Uważam, że już sam ten przepis, nawet gdyby tam nie było niczego innego, dyskredytuje całkowicie tę nowelizację _ - mówi Mrozowski. - _ On pokazuje, że cała procedura powoływania zarządu, rad nadzorczych, że to wszystko może być przekreślone jedną decyzją ministra skarbu, który wyrzuci po prostu tego prezesa i ten zarząd, który jest niewygodny _ - dodaje.
Według niego już _ sama świadomość członków władz mediów publicznych, którzy będą czuć na plecach oddech ministra, mogącego w każdej chwili ich usunąć, działać będzie paraliżująco _. _ I to właściwie oznacza, że to, co jest uważane za fundament mediów publicznych - ich niezależność - jest fikcją _ - podkreśla Mrozowski.
W jego ocenie ustawę dyskredytuje też sam pomysł rozbicia regulacji rynku medialnego na dwa podmioty: Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz Urząd Komunikacji Elektronicznej. - _ W wyniku czego konstytucyjny organ, jakim jest KRRiT, staje się faktycznie organem doradczym, konsultującym i tylko w pewnym zakresie przygotowującym decyzje dla prezesa UKE, który faktycznie staje się dysponentem tego systemu _ - powiedział Mrozowski.
Dodał, że radziłby Platformie _ odłożyć to wszystko do kosza, bo to strata czasu _. Według Mrozowskiego obecnej ustawy i tak nie uda się już obronić.
- _ Jeżeli lewica dotrzyma słowa i nie zagłosuje przeciwko ewentualnemu wetu prezydenta - a byliby głupi, gdyby teraz poparli Platformę w odrzuceniu weta, podczas gdy wcześniej milczeli i dystansowali się od ustawy - to szans na jej przyjęcie już nie ma _ - uważa medioznawca.
Dodaje, że także gdyby prezydent wbrew swojej deklaracji ustawy nie zawetował, tylko odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego, to jej los też jest przesądzony.
- _ Można przewidzieć, że Trybunał będzie miał zastrzeżenia. Samo osłabienie KRRiT na pewno uzna za sprzeczne z istotą mediów publicznych, a odwoływanie przez ministra skarbu to z kolei przejaw wyraźnej dwuwładzy w mediach - zbyt wyraźnej dwuwładzy, by można to tolerować. Rozpatrywanie ustawy trwałoby pewnie ponad rok, a wtedy zakończy się kadencja obecnej KRRiT _ - mówi Mrozowski.
ZOBACZ TAKŻE:
Medioznawca przyznał, że nie jest też entuzjastą pomysłów, które PO ma zawrzeć w przygotowywanym właśnie projekcie tzw. dużej nowelizacji ustawy medialnej, jak oddanie regionalnych spółek medialnych samorządom czy likwidacja abonamentu.
- _ Media publiczne są albo publiczne albo nie ma ich w ogóle. Media samorządowe to jest coś zupełnie innego. Samorządów, które by się nie wtrącały do działania mediów publicznych w zasadzie nie ma, więc to będzie upolitycznienie na najniższym szczeblu, tego już się nie skontroluje. Powstaną lokalne polityczne telewizje i radiostacje. To jest absurdalne, tego w Europie nikt nie próbował, podobnie jak likwidacji abonamentu _ - podkreślił Mrozowski.