Trzech byłych oficerów Służby Bezpieczeństwa i kontrwywiadu przesłuchano jako świadków w śledztwie dotyczącym domniemanego szantażu lustracyjnego wobec byłej wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej.
Przesłuchiwani to dawni przełożeni Witolda W., byłego funkcjonariusza SB i kontrwywiadu. On sam - jak mówi Adam Borzyszkowski, szef wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - ma zostać przesłuchany niebawem.
"Świadkowie zeznawali o swojej pracy w drugiej połowie lat 80. w wydziale II WUSW w Lublinie. Szczególnie interesujące dla prokuratora prowadzącego śledztwo były obszary ich pracy w zakresie wytwarzania dokumentów na podstawie informacji z różnych źródeł oraz proces kontroli ich pracy sprawowany wówczas przez inspektorat Ministra Spraw Wewnętrznych" - mówi Boryszkowski.
Witold W. w rozmowie opublikowanej w minionym tygodniu w "Trybunie" powiedział, że Gilowska była jego "kontaktem operacyjnym", choć o tym nie _ 2 sierpnia Sąd Lustracyjny rozpocznie proces lustracyjny byłej wicepremier. O jego wszczęciu z urzędu zdecydował Sąd Lustracyjny II instancji, który uznał, że choć Gilowska nie pełni już funkcji publicznej, zachodzi tu przewidziany przez ustawę inny, "szczególnie uzasadniony przypadek". _wiedziała. Z kolei według "Rzeczpospolitej", Witold W. miał zeznać w 2004 r. przed ówczesnym Rzecznikiem Bogusławem Nizieńskim, że Gilowska nie była tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Beata".
Jak pisały media, nie zachowała się ani teczka pracy, ani teczka personalna Gilowskiej; nie ma też żadnego dokumentu przez nią podpisanego - ani zobowiązania do współpracy ani żadnych pokwitowań. Zdaniem "Życia Warszawy", dokumentem, który przekonał Rzecznika do skierowania sprawy Gilowskiej do Sądu Lustracyjnego, był raport MSW dotyczący funkcjonowania lubelskiej bezpieki z 1988 r.
W ramach śledztwa gdańskiej prokuratury przesłuchiwani byli już m.in. minister ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann, wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn, dyrektor generalny Ministerstwa Finansów Tadeusz Wydra, b. posłanka PO Marta Fogler oraz Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik.
Gilowska została zdymisjonowana przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza po tym, jak 23 czerwca Rzecznik Interesu Publicznego złożył wniosek o jej lustrację. Gilowska stwierdziła wtedy, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Uznała też, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" ze strony RIP i złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Śledztwo zostało wszczęte pod koniec czerwca.