Parlament Estonii przyjął ustawę o demontażu "zakazanych budowli" gloryfikujących 50-letnią sowiecką okupację, w tym pomnika Radzieckiego Żołnierza w Tallinie.
"To bluźnierstwo", protestuje minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. "Dla Europy to akt nie do przyjęcia, sprzeczny z wszelkimi wartościami i zasadami tych organizacji, do których Estonia została niedawno przyjęta (UE i NATO)
".
Za ustawą, która od dawna wywołuje irytację Rosji, opowiedziało się 46 deputowanych w 101-osobowym parlamencie, przeciwko niej było 44 osoby.
Na mocy ustawy Estończycy będą mogli zlikwidować wywołujący szczególne emocje i kontrowersje monument żołnierza radzieckiego w Tallinie.
Jest on od dawna punktem zapalnym między Estończykami traktującymi go jako symbol 50 lat okupacji sowieckiej a rosyjską mniejszością, która stanowi prawie 30 procent liczącej ok. 1,3 mln ludności Estonii.
Przedstawiciele obydwu stron spotykają się co roku pod pomnikiem 9 maja, w rocznicę zakończenia wojny, na wrogich wobec siebie demonstracjach.
Plany usunięcia tego pomnika zirytowały władze w Moskwie. W sprawie tej krytycznie wypowiedziały się obie izby rosyjskiego parlamentu: Duma i Rada Federacji, do MSZ-u wzywano estońską ambasador, by oficjalnie poinformować, że "zalegalizowanie przez Estonię demontażu pomnika żołnierzy radzieckich będzie brzemienne w skutkach dla stosunków rosyjsko-estońskich".
Ostro potępiając projekt estońskiej ustawy rosyjska Duma Państwowa oświadczyła, że "godzi w pamięć o ofiarach walki z faszyzmem".
Prezydent Rosji Władimir Putin nazwał plany przyjęcia ustawy "całkowicie krótkowzroczną, ultranacjonalistyczną polityką".