*Dowódca Wojsk Lądowych, gen. broni Waldemar Skrzypczak w wywiadzie dla _ Dziennika _ mówi, że gdyby polscy żołnierze w Afganistanie mieli niezbędny sprzęt, można było uniknąć tragedii sprzed tygodnia. Według niego armia jest zmęczona histerią strachu i braku zaufania. *
-_ Gdyby wojsko miało bezzałogowe samoloty rozpoznawcze i dobrze uzbrojone śmigłowce, kpt. Daniel Ambroziński mógłby żyć _ - mówi Skrzypczak. I dodaje, że o ten sprzęt armia walczy od ponad dwóch lat, ale dowódców nikt nie słucha. _ Prosimy o broń, a wszystko tonie w procedurach. Decydują urzędnicy, którzy front widzieli w filmie 9 kompania _.
ZOBACZ TAKŻE: Afganistan: Polski żołnierz nie żyje
W wywiadzie dla _ Dziennika _ generał ujawnia szczegóły beznadziejnych potyczek z wojskową biurokracją: _ Do ministra obrony dociera zniekształcony obraz rzeczywistości. Wynika z niego, że wszystko jest OK, na piątkę _. Tymczasem, według Skrzypczaka, brakuje najpotrzebniejszej broni. Zamiast tego pieniądze idą na mosty pontonowe i sanitarki, których jest pod dostatkiem.
Szef Wojsk Lądowych twierdzi, że armia żyje w ciągłym strachu. Każda decyzja jest sprawdzana: czy była dobra, dlaczego została podjęta, kto za nią stał. - _ Na każdym kroku żandarmeria i przesłuchania. Armia jest zmęczona histerią strachu i braku zaufania. Jeżeli się nie ufa wojskowym, to ktoś powinien odejść: albo wojskowi, albo ci, którzy wojskowym nie ufają _, podkreśla gen. Skrzypczak.