Podkreślił, że spotkanie z protestującymi pielęgniarkami zaplanowano na poniedziałek.
Już trzeci dzień ponad stu pracowników służby zdrowia, głównie pielęgniarek, pikietuje kancelarię premiera w Warszawie. Po godz. 7 protestujący zaczęli miarowo uderzać plastikowymi butelkami i gwizdać bo - jak powiedziała PAP Grażyna Gaj z komitetu protestacyjno-strajkowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych - jest godzina symboliczna. "Wczoraj o tej porze policja zepchnęła nas w kordonie z ulicy pod ogrodzenie Łazienek Królewskich - wyjaśniła.
Na pytanie dziennikarza, czy będą rozmowy z pielęgniarkami, Gosiewski powiedział: "będą w poniedziałek, pan premier zaprosił". Dodał, że rząd w dobrej wierze zaprosił reprezentację protestujących, którzy mieli przedłożyć petycję i ta dobra wola została nadużyta.
"To próba okupowania budynku rządowego. Te panie okupowały wczoraj ulicę, chociaż skończyły im się pozwolenia na manifestację, blokując Warszawę (...) Dzisiaj te panie nie mają żadnych pozwoleń do prowadzenia manifestacji" - powiedział Gosiewski.
Wicepremier podkreślił, że jedyną sferą, o której dziś rząd jest gotów rozmawiać, to jest sprawa opuszczenia przez nich budynku kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Podkreślił, że ten rząd w tym roku zwiększył o 5 mld zł nakłady na ochronę zdrowia, a w przyszłym roku zwiększa o 6 mld zł.
Gosiewski podkreślił, że najbliższe dwa dni dotyczyć będą "ogromnie ważnych spraw dla Polski, dlatego rozmowy zostały zaplanowane na poniedziałek. W czwartek w Brukseli rozpoczyna się szczyt UE. Unijni przywódcy mają ustalić mandant negocjacyjny na Konferencję Międzyrządową poświęconą nowemu traktatowi UE.
Zdaniem Gosiewskiego, w Polsce jest 220 tys. pielęgniarek, a w Warszawie protestuje 100. "Chciałbym, żeby była znana proporcja" - wyjaśnił.
Na pytanie o użycie policji wobec protestujących pielęgniarek, Gosiewski powiedział, że policja działa całkowicie zgodnie z prawem. Wyjaśnił, że to nie on podjął decyzję. "To kompetencja Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji. Interwencję podjęto, dlatego, że zgodnie z prawem te panie protestowały nielegalnie.