Greenpeace zarzuca niektórym wiodącym w Europie firmom chemicznym sekretny lobbing w instytucjach unijnych, który doprowadził do rozmycia wielu kontrowersyjnych aktów prawnych - pisze *"Financial Times"*. **
"Greenpeace określa Brukselę mianem drzwi obrotowych między sektorami publicznym i prywatnym, ponieważ pozwala ona byłym pracownikom niemieckich gigantów chemicznych takich jak Bayer czy BASF wpływać na unijne prawo chemiczne, takie jak system REACH" - pisze dziennik.
System ten reguluje produkcję, import i rejestrację chemikaliów w Unii w celu ochrony zdrowia i środowiska. "Brak odpowiedzialności i przejrzystości w systemie podejmowania decyzji w Brukseli odbywa się kosztem prawa" - powiedział cytowany przez "FT" szef europejskiego oddziału Greenpeace'u.
Parlament Europejski przyjął pakiet REACH w listopadzie ubiegłego roku. PE opowiedział się wtedy za przepisem o obowiązkowym zastępowaniu najbardziej niebezpiecznych substancji mniej szkodliwymi odpowiednikami.
Ale następnie ministrowie krajów członkowskich UE złagodzili ten zapis. Zastępowanie substancji niebezpiecznych będzie zalecane, ale nieobowiązkowe. Ocenia się, że pakiet dotyczy ok. 30 tys. różnego rodzaju związków obecnych w otoczeniu człowieka - od domów i samochodów po komputery i ubrania. Firmy chemiczne odpierają zarzuty Greenpeace'u, twierdząc, że w ich działaniach nie ma nic ukrytego.
"Przekonujemy ludzi argumentami, a to jest część procesu demokratycznego" - zapewniają ich przedstawiciele cytowani przez "Financial Times". Zarzuty organizacji ekologicznej pojawiają się dzień po tym, jak Komisja Europejska zaproponowała nowe, nieco bardziej restrykcyjne zasady działania lobbystów w instytucjach unijnych. Musieliby oni przestrzegać m.in. specjalnego kodeksu etycznego.