Trzynaście ważnych organizacji pozarządowych (NGOs) w Izraelu uważa, że w kraju trwa przeciw nim kampania mająca na celu uciszenie głosów krytycznych wobec władz. Adresatami ich apelu o uczciwość są prezydent Szimon Peres i premier Benjamin Netanjahu.
Wśród sygnatariuszy są organizacje zajmujące się obroną praw człowieka, m.in. Becelem (Izraelski Ośrodek Informacji o Prawach Człowieka na Terytoriach Okupowanych) i Izraelskie Stowarzyszenie Praw Obywatelskich.
Organizacje zarzucają służbom specjalnym Szin Bet, że wzywają działaczy i ostrzegają ich przed prowadzeniem działalności politycznej pod pozorem akcji humanitarnych. NGOs oskarżają też ministrów o podżegające wypowiedzi.
Jak przypominają, szef MSW Elijahu Iszai powiedział, że organizacje zajmujące się obroną praw imigranckich pracowników _ działają w celu zniszczenia Izraela _. Wicepremier Mosze Ja'alon oskarżył natomiast grupy broniące Palestyńczyków, że _ niszczą Izrael _ od wewnątrz.
_ - Od wielu miesięcy mamy do czynienia ze zorganizowaną kampanią delegitymizowania nas przez media wywodzące się ze skrajnej prawicy, powtarzaną przez przedstawicieli rządu i armii _ - powiedziała Sarit Michaeli, rzeczniczka Becelem.
Według niej wśród przyczyn kampanii jest poczucie izolacji Izraela po ogłoszeniu oenzetowskiego raportu krytykującego Izrael za ofensywę na Strefę Gazy na przełomie 2008 i 2009 roku. Organizacje, które dostarczyły komisji dane do raportu, zarzucającemu Izraelowi jak i rządzącemu Gazą palestyńskiemu ruchowi Hamas zbrodnie wojenne, są traktowane jak zdrajcy - dodaje Michaeli.