Na łamach "Wprost" jeden z bliskich współpracowników premiera tłumaczy, że Zawisza nie może zostać na stanowisku, bo wtedy posłowie, którzy wciąż rozważają dołączenie do "jurkowców", pomyśleliby, że można odejść z PiS i zachować wszystkie funkcje.
"Odebranie mu tej komisji to zresztą dopiero początek. Przykro mi to mówić, ale musimy też usunąć wszystkich jego ludzi ze spółek, urzędów i stanowisk w partii" - dodaje.
Niewykluczone, że Zawisza będzie musiał pożegnać się nie tylko z fotelem przewodniczącego, ale także z samą komisją. Zgodnie z regulaminem Sejmu i ustawą o komisji śledczej, poseł koła niereprezentowanego w konwencie seniorów (w jego skład wchodzą marszałek Sejmu, wicemarszałkowie i szefowie klubów parlamentarnych), nie może zasiadać w komisji śledczej.
Sam Zawisza w rozmowie z "Wprost" powiedział, że jest gotowy na każde rozwiązanie i z żadnego nie będzie robił tragedii.
Do odwołania Zawiszy może dojść dopiero po długim weekendzie. Najbliższe posiedzenie Sejmu rozpoczyna się bowiem dopiero 8 maja.