Służba Kontrwywiadu Wojskowego nagrywała ukrytą kamerą rozmowy w gabinecie Mirosława G. jako ordynatora kliniki kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie - ujawniono podczas sobotniej rozprawy G.
Dziś Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zaczął odtwarzanie nagrań z tej kamery. Nagrań jest w sumie 500 godzin.
Sąd zasugerował, by ograniczyć ich odtworzenie w sali do spraw związanych tylko z konkretnymi zarzutami aktu oskarżenia, ale i to może zająć wiele rozpraw.
Sam G. powiedział przed sądem, że w tych materiałach _ brak jest ciągłości nagrywania, a przerwy sięgają kilku godzin; są też awarie wizji i fonii _. Dodał, że nagrań dokonano od grudnia 2006 do lutego 2007 r. w ramach operacji _ Mengele 7 _, prowadzonej - jak powiedział - _ przez WSI _ (które rozwiązano we wrześniu 2006 r.
ZOBACZ TAKŻE:
_ - Oryginalne nagrania ukrytą kamerą z mojego gabinetu miały o wiele lepszą fonię i nie było na nich zakłóceń _ - tak dr Mirosława G. ocenił pierwszy zapis kamery.
Pierwsze obejrzane przed sądem nagranie z 19 grudnia 2006 r, dotyczyło małżeństwa J., które jest na nagraniu wraz z G. Na filmie pojawiają się w regularnych odstępach zakłócenia obrazu i fonii, a głosy są słabo słyszalne.
Według G., zakłócenia te mogą mieć znaczenie dla oceny materiału przez sąd, tym bardziej, że - jak powiedział -stenogramy z tych nagrań, dokonane przez CBA, są _ wybiórcze _. Lekarz wiąże ten fakt z nieznajomością przez agentów CBA slangu medycznego.
G. podkreślił, że z pierwszego nagrania nie wynika, by uzależniał leczenie pana J. od żądania łapówki. Dodał, że wszystkich pacjentów traktował zawsze jednakowo, choć wyjątkiem była np. _ rodzina pana prezydenta w asyście BOR _.