Lubelskiemu KRUS przybyło czterech inspektorów i dwóch wicedyrektorów. Wszyscy sa związani z Samoobroną i zostali tam zatrudnieni, gdyż tak zdecydowała partia Andrzeja Leppera.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do dokumentów lubelskiej Samoobrony ze stycznia tego roku, które obrazują sposób na zapełnianie KRUS kadrami tej partii.
Państwowy urzęd podlega szefowi Samoobrony i ministrowi rolnictwa - Andrzejowi Lepperowi. Jak czytamy dalej w artykule - za pomocą uchwał rady wojewódzkiej partii zatrudniani są w KRUS ludzie z Samoobrony.
Uchwały podpisane przez szefa lubelskiej Samoobrony Zbigniewa Tkaczyka, posłankę partii Zofię Grabczan i kilku lokalnych działaczy.zaczynają się tak samo: "Rada Wojewódzka Samoobrony podjęła decyzję o desygnowaniu do pracy" - pisze "Gazeta Wyborcza". Dalej jest nazwisko działacza Samoobrony z Lubelskiego i stanowisko, jakie ma zająć w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.
Np. "uchwala się na stanowisko specjalisty w wydziale ubezpieczeń w Radzyniu Podlaskim panią Elżbietę Lecyk" - podaje dziennik.
Jak wynika z ustaleń gazety - w trzy tygodnie po uchwale partii - 5 lutego tego roku - pani Lecyk wygrywa konkurs na stanowisko "specjalisty w wydziale ubezpieczeń" w Radzyniu.
Mniej więcej w tym samym czasie Stanisław Kozub zostaje inspektorem KRUS w Kraśniku, a Wojciech Lewczuk wicedyrektorem KRUS w Lublinie. I jeszcze dwóch innych inspektorów i jeden wicedyrektor zgodnie z uchwałami partii dostają pracę w KRUS w Lubelskiem po wygranych wcześniej konkursach - wylicza dziennik. Wszyscy to działacze Samoobrony, a większość bez powodzenia próbowała swoich sił w wyborach samorządowych w 2006 roku - zauważa "Gazeta Wyborcza".