Jednocześnie - jak podaje białoruskie Radio Svoboda - Łukaszenko w tymże Brześciu oświadczył, że największe poparcie ma wśród emerytów i ludzi starszych.
Z kolei białoruska Gazeta Biznesowa cytuje Aleksandra Łukaszenkę, który wyraźnie mówi, że niektóre ulgi istnieją na Białorusi jeszcze od czasów Stalina. â?ľGdzie nie spójrzysz - wszędzie ulgi. Inne kraje ten problem rozwiązały już dawno. Żadne państwo nie wytrzyma sytuacji, kiedy mniejsza część mieszkańców pracuje na większą. Tak nie może być. Jestem pewny, że społeczeństwo to zrozumie - powiedział białoruski prezydent.
Przypomnimy, że w tym tygodniu parlament białoruski przyjął ustawę,która pozwoli budżetowi państwa zaoszczędzić 168 miliardów rubli białoruskich na likwidacji ulg dla najbiedniejszych.
Oficjalnie mówi się, że władze białoruskie chcą zaoszczędzone środki przeznaczyć dla dzieci, by w ten sposób poprawić przyrost ntauralny. Ale w praktyce wygląda to tak - prawo do bezpłatnych leków dla dzieci do trzech lat - do likwidacji; dzieci upośledzone, uczniowie szkół średnich, studenci i emeryci - 50-procentowa ulga na przejazdy - do likwidacji. Byli więźniowie faszystowskich obozów pracy i inwalidzi po awarii czarnobylskiej - bezpłatne leki do likwidacji, ulgowe przejazdy - do likwidacji. I nie jest to jeszcze pełna lista zlikwidowanych ulg i przywilejów.
Wiktor Marcinowicz, zastępca redaktora naczelnego Belgazety, w wywiadzie dla Radia Swoboda tak skomentował decyzję władz białoruskich: â?ľTo krokwymuszony, jeśli nie zlikwidują ulg, w gospodarce się pojawią się poważne trudności, a władze najbardziej boją się niepokojów społecznych. Z drugiej strony to koniec państwa socjalnego, za jakie uważa się Białoruś".
Za pół roku, kiedy wejdzie w życie ustawa likwidująca ulgi, przekonanie prezydenta Łukaszenki o wierności jego elektoratu może nie wystarczyć, by zapobiec niepokojom społecznym.