Nie będzie dodatkowego posiedzenia Sejmu, którego domagała się opozycja po ujawnieniu Begergate. Posłowie będą zastanawiali się nad skróceniem kadencji dopiero za niecałe dwa tygodnie. Politycy mają czas do 10 października żeby zdecydować jaka będzie przyszłość Sejmu i rządu.
PiS przystąpił do kontrataku. Od teraz politycy którzy próbę zwerbowana Renaty Beger na stronę koalicji będą nazywali polityczną korupcją odpowiedzą za to przed sądem. „PiS skieruje prywatne akty oskarżenia do sądu przeciwko politykom PO Donaldowi Tuskowi, Janowi Rokicie, Bronisławowi Komorowskiemu oraz posłowi SLD Ryszardowi Kaliszowi za Jurek: Konstytucja nic nie mówi o emocjachpomówienie” – oświadczył Karol Karski jeden z liderów partii barci Kaczyńskich. „Będziemy na drodze sądowej dążyli do tego, aby nastąpiło wyraźne przeproszenie. Nasi oponenci polityczni muszą swoje słownictwo zmienić i odpowiadać za słowa, których używają” - dodał wiceszef klubu PiS Krzysztof Tchórzewski.
Zdaniem polityków z tego ugrupowania proponowanie posady w rządzie posłance w zamian za przejście na stronę koalicji nie jest postępowaniem karygodnym. - Proponowanie stanowiska państwowego nie może być traktowane jako korupcja – tłumaczy decyzję PiS Tadeusz Cymański.
Opozycja nie wydaje się być przestraszona. „PiS chce mnie ukarać za stwierdzenie oczywistego faktu, że mamy ostatnio do czynienia z polityczną korupcją w wykonaniu przedstawicieli PiS” – ocenia Bronisław Komorowski. A rozbawiony sytuacją senator Stefan Niesiołowski podczas rozmowy z dziennikarzami z premedytacją kilkakrotnie wspominał o korupcji politycznej PiS.
Natomiast lider PO Jan Rokita domaga się, aby prokuratura zajęła się propozycjami składanymi przez Adama Lipińskiego posłance Berger i jej partyjnym kolegom. Przypomniał, że prokuratura oskarżyła radnych w Rokita: Prokuratura ma dwuwidzenieWyszkowie bo rozmawiali o zmianie barw klubowych i mówili o stanowiskach jakie mogą za to zyskać.
„Reakcja ministra Ziobro na sytuację, która miała miejsce w Sejmie przypomina jako żywo reakcje Grzegorza Kurczuka ministra sprawiedliwości z rządu Leszka Millera, po wybuchu afery Rywia. On też wtedy mówił, że „nic się nie stało” – mówi Rokita.
Jednak bardziej niż potencjalne procesy i śledztwa prokuratury posłów zajmowała sytuacja polityczna. W Sejmie mnożą się scenariusze rozwoju sytuacji. Pewne jest to, że w tej chwili rząd premiera jest gabinetem mniejszościowym.
Marszałek Sejmu Marek Jurek mimo próśb ze strony opozycji nie zgodził się na zwołanie dodatkowego posiedzenia sejmu. Niezależnie od siebie politycy PO i SLD domagali się, aby jak najszybciej zdecydować o ewentualnym skróceniu kadencji. Marszałek podaje sprzeczne sygnały: raz twierdzi, że nie chce aby nakładały się na siebie terminy drugiej tury wyborów samorządowych oraz wyborów parlamentarnych, a innym razem przekonuje, że opozycja po prostu i tak nie ma odpowiedniej większości głosów (potrzebnych jest 307) do przyjęcia uchwały o skróceniu kadencji. Zdaniem Kuchciński: Być może uda się utworzyć koalicję większościowączęści naszych rozmówców marszałek liczy na uspokojenie się sytuacji. Niewykluczone, że chce też dać partyjnym kolegom więcej czasu na rozmowy o stworzeniu koalicji.
„Wciąż liczymy, że uda nam się stworzyć koalicję zapewniającą większość głosów” – przyznaje szef klubu parlamentarnego PiS Marek Kuchciński. Nie wiadomo jednak kto miałby współpracować z gabinetem PiS-LPR. Po wybuchu afery Lipińskiego PSL, który był skłonny poprzeć rząd zawiesił rozmowy o koalicji.
W tej sytuacji niespodziewanie sam PiS postraszył wszystkich wcześniejszymi wyborami. "Jeśli nie uda się zebrać większości to zagłosujemy za rozwiązaniem Sejmu" – oświadczył Kuchciński. Tych gróźb przestraszył się jednak tylko Roman Giertych. Lider LPR zaapelował, aby odtworzyć koalicję PiS - Samoobrona – LPR. Nic jednak z tego zapewne nie wyjdzie. Oba ugrupowania, do których zwrócił się Roman Giertych bardzo sceptycznie podchodzą bowiem do jego pomysłu.
„Proponowany przez pana Giertycha powrót do rozmów o koalicji PiS-Samoobrona-LPR to kuriozum” – stwierdził krótko Kuchciński. „Andrzej Lepper sporo narozrabiał, a jego prawa ręka Renata Beger stała się elementem prowokacji politycznej. Mowa o jakimś poszukiwaniu powrotu do rozmów, to po prostu jakaś groteska" – dodał. Ta koncepcja nie spodobała się Andrzejowi Lepperowi. „Premier Giertych najpierw opluł Samoobronę, a teraz chce nas jednoczyć. To jakieś nieporozumienie – denerwował się lider Samoobrony.
Lepper zaproponował stworzenie technicznego rządu. Zjednoczona opozycja *Sawicki: *Nie rozmawiamy z PiS-emmiałaby doprowadzić do zmiany premiera metodą tzw. konstruktywnego wotum nieufności. W tej sytuacji Sejm odwołuje premiera i wskazuje jego następcę zwykłą większością głosów (zakładając że wszyscy parlamentarzyści są na sali za nowym rządem musi zagłosować 231 osób – a tyle głosów ma zjednoczona opozycja). Na to jednak nie zgadza się Platforma Obywatelska. A bez jej wsparcia ten plan nie ma sensu. PO po prostu nie chce współpracować z Samoobroną.
Na podziałach wewnątrz opozycji zyskuje PiS, który ma dwa tygodnie na kuluarowe negocjacje. Wiele zależy także od sondaży opinii publicznej. Jeśli Ludowcy zobaczą, że mają szanse wejść do Sejmu zapewne nie stworzą koalicji. Jeśli dalej będą poniżej progu wyborczego mogą zdecydować się na współpracę z PiS. Niewykluczone, że PiS liczy, iż za dwa tygodnie część osób zapewne zapomni już o Begergate i to ułatwi PSL-owi podjęcie decyzji o wejściu do rządu.
ZOBACZ TAKŻE:
*Kuchciński: Większość albo wybory *
Lepper chce rządu z Platformą
Giertych: Odtworzyć koalicję PiS-LPR-Samoobrona