*Namiotowe miasteczko zniknęło spod domu premieraDonalda Tuska. *
Od piątku około 50 działaczy Solidarności Stoczni Gdańsk pikietowało pod sopockim domem szefa rządu. Związkowcy oczekiwali rozmowy z premierem na temat przyszłości gdańskiej stoczni. Premier w swoim domu nie pojawił się przez cały weekend.
Wiceprzewodniczący stoczniowej Solidarności Karol Guzikiewicz mówi, że szef rządu widocznie nie miał odwagi by spotkać się ze związkowcami:
POSŁUCHAJ KAROLA GUZIKIEWICZA:
Przez trzy dni namiotowe miasteczko odwiedzali mieszkańcy Trójmiasta. Wielu z nich przychodziło by wspierać pikietujących:
Premier nie spotkał się z pikietującymi, bo jak tłumaczył, przebywał z rodziną poza Trójmiastem, na chrzcinach wnuka.
Protest miał związek z planowanymi zwolnieniami w Stoczni Gdańsk. Z zakładu w ramach restrukturyzacji ma odejść około 300 osób. Zwolnieni mają otrzymać odprawy w wysokości trzech, dwóch lub jednej pensji.
Związek chce natomiast, by pracownicy dostali taką samą pomoc, jak stoczniowcy w Gdyni i w Szczecinie, czyli odszkodowania w wysokości od 20-u do 60-u tysięcy złotych.